Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przytymcichojakkot.Zdawałosię,żenicnieujdziejegouwagi
niezależnieodporydniaczynocyonbyłobecnyzawsze.
PanBernhardmieszkałwnaszymdomu,jeszczezanimsię
urodziłam,amojamamamówiła,żemieszkałnawetwtedy,kiedyona
byłamałądziewczynką.DlategopanBernhardmiałprawdopodobnie
tylelatcoladyArista,choćmożenatyleniewyglądał.Zajmował
apartamentnadrugimpiętrze,awchodziłosiętamprzezoddzielny
korytarzschodamizpierwszegopiętra.Nawetprogutegokorytarzanie
wolnonambyłoprzestąpić.
Mójbratutrzymywał,żepanBernhardzamontowałtamdrzwi
spustoweiróżneinnecuda,byodciąćdrogęnieproszonymgościom.
Niemiałnatojednakżadnegodowodu.Żadneznasnigdynie
odważyłosięzapuścićwtenkorytarz.
„PanBernhardpotrzebujeprywatności”powtarzałaczęstolady
Arista.
„Tak,tak,tobysięprzydałokażdemuznas”mówiławtedy
mama,aletakcicho,żeladyAristategoniesłyszała.
WaszababciajestwpokojumuzycznympoinformowałCharlottę
panBernhard.
Dziękuję.
Charlottazostawiłanasprzydrzwiachipobiegłanagórę.Pokój
muzycznyznajdowałsięnapierwszympiętrzeiniktniewiedział,
dlaczegogotaknazwano.Niebyłotamnawetfortepianu.
ByłotoulubionepomieszczenieladyAristyiciotecznejbabki
Maddy.Wpowietrzuunosiłasięwońfiołkowychperfumidymu
zcygaretekladyAristy.Wietrzonotuowielezarzadko.Podłuższym
pobyciewtympokojurobiłosięczłowiekowiniedobrze.
PanBernhardzamknąłdrzwiwejściowe,alezdążyłamjeszcze
szybkozerknąćnadrugąstronęulicy.Mężczyznawkapeluszuciągle
tamstał.Czymisięzdawało,czywłaśniepodniósłrękę,jakby
dokogośmachał?MożedopanaBernharda,amożedomnie…?