Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iotwidziałeśwaść,tujeszczenaszyjęmojąnastawał.
Atowaśćnienosiszszabliprzyboku?
WpotężnejtwarzyAbdankazabłysłanienawiść,oczyzaświeciły
muposępnieiodrzekłzwolnaadobitnie:
Noszę,itakmidopomóżBóg,jakoinnychrekursówprzeciw
wrogommoimszukaćjużniebędę.
Porucznikchciałcośmówić,gdynaglenastepierozległsiętętent
koni,araczejpośpiesznechlupotaniekońskichnógporozmiękłej
trawie.Wnetteżiczeladniknamiestnika,trzymającystraż,nadbiegł
zwieścią,żejakowiśludziesięzbliżają.
TopewniemoirzekłAbdankktórzyzarazzaTaśminązostali.Jam
też,niespodziewającsięzdrady,tunanichczekaćobiecał.
Jakożpochwiligromadajeźdźcówotoczyłapółokręgiemwzgórze.
Przyblaskuogniaukazałysięgłowykońskiezotwartymichrapami,
prychającezezmęczenia,anadnimipochylonetwarzejeźdźców,
którzyprzysłaniającrękomaodblaskuoczypatrzylibystrowświatło.
Hej,ludzie!ktowy?spytałAbdank.
Rabyboże!odpowiedziałygłosyzciemności.
Tak,tomoimołojcepowtórzyłAbdankzwracającsię
donamiestnika.Bywajcie!bywajcie!
Niektórzyzeszlizkoniizbliżylisiędoognia.
Amyśpieszyli,śpieszyli,bat'ku.Szczoztoboju?
Zasadzkabyła.Chwedko,zdrajca,wiedziałomiejscuitujuż
czekałzinnymi.Musiałpodążyćdobrzeprzedemną.Naarkanmnie
ujęli!
SpasiBih!spasiBih!AtocozaLaszekkołociebie?
TakmówiącspoglądaligroźnienapanaSkrzetuskiegoijego
towarzyszów.
TodruhydobrerzekłAbdank.SławaBogu,całymiżyw.Zaraz
będziemyruszaćdalej.
SławaBogu!mygotowi.
Nowoprzybylipoczęlirozgrzewaćdłonienadogniem,bonocbyła
zimna,choćpogodna.Byłoichdoczterdziestuludzirosłychidobrze
zbrojnych.NiewyglądaliwcalenaKozakówregestrowych,conie
pomałuzdziwiłopanaSkrzetuskiego,zwłaszczażebyłaichgarśćtak