Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
'RozdziałXVIII
Kurcewiczowieniespalijeszcze.Jedliwieczerzęwowejsieni
napełnionejzbroją,któraszłaprzezcałąszerokośćdomuodmajdanu
dosaduzdrugiejstrony.NawidokBohunaipanaZagłobyzerwali
sięnarównenogi.Natwarzykniahiniodbiłosięnietylkozdziwienie,
alenieukontentowanieiprzestrachzarazem.Młodychkniaziówbyło
tylkodwóch:SymeoniMikołaj.
Bohun!rzekłakniahini.Atytucorobisz?
Przyjechałsięwampokłonić,maty.Aco,nieradziściemi?
Radamci,rada,jenosiędziwię,żeśprzybył,bosłyszałam,
żewCzehryniestróżujesz.AkogotonamBógztobązesłał?
TojestpanZagłoba,szlachcic,mójprzyjaciel.
Radziśmywaszmościrzekłakniahini.
RadziśmypowtórzyliSymeoniMikołaj.
Mościapani!rzeczeszlachcic.Prawda,żegośćniewporęgorszy
odTatarzyna,alećitowiadomo,żektodoniebachceiść,tenmusi
podróżnegowdomprzyjąć,głodnegonakarmić,spragnionego
napoić…
Siadajcietedy,jedzcieipijciemówiłastarakniahini.Dziękujemy,
żeścieprzyjechali.No,no,Bohun,alemsięciebieniespodziewała,
chybażesprawęmaszdonas?
Możeimamrzekłzwolnawatażka.
Jaką?pytałaniespokojniekniahini.
Przyjdziepora,topogadamy.Dajcieodpocząć.ZCzehrynaprosto
jadę.
Towidaćbyłocipilnodonas?
Agdziebymniemiałobyćpilno,jeśliniedowas?Akniaziówna-
doniazdrowa?
Zdrowarzekłasuchokniahini.
Chciałbymteżniąoczyucieszyć.
Helenaśpi.
Toszkoda.Bojadługoniezabawię.
Agdziejedziesz?
Wojna,maty!Niemananicczasu.Ladachwilahetmaniwpole