Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rarógtymczasemkrążyłnadnimi.Tozniżałsię,topodnosił,jak
gdybywahałsięrunąćnadół,gdzienapierśjegoczekałostoostrych
dziobów.Jegobiałepióra,oświeconesłońcem,błyszczałyjaksamo
słońcenapogodnymbłękicienieba.
Nagle,zamiastrzucićsięnastado,pomknąłjakstrzaławdal
iwkrótcezniknąłzakępamidrzewioczeretów.
PierwszySkrzetuskiruszyłzanimzkopyta.Poseł,sokolnikipan
Longinusposzlizajegoprzykładem.
Wtemnaskręciedroginamiestnikwstrzymałkonia,gdyżnowy
adziwnywidokuderzyłjegooczy.Wpośrodkugościńcależała
nabokukolaskazezłamanąosią.Odprzężonekonietrzymałodwóch
kozaczków.Woźnicyniebyłowcale,widocznieodjechałwcelu
szukaniapomocy.Przykolascestałydwieniewiasty,jednaubrana
wlisitołubitakążczapkęzokrągłymdnem,twarzysurowej,męskiej;
drugabyłatomłodapannawzrostuwyniosłego,rysówpańskich
ibardzoforemnych.Naramieniutejmłodejpanisiedziałspokojnie
rarógirozstrzępiwszypióranapiersiachmuskałjedziobem.
Namiestnikosadziłkonia,kopytawryłysięwpiasekgościńca,
irękępodniósłdoczapkizmieszanyiniewiedzący,comamówić:czy
witać,czyorarogasiędopominać?Zmieszanybyłjeszczeidlatego,
żespodkuniegokapturkaspojrzałynańtakieoczy,jakichjakżycie
swojeniewidział,czarne,aksamitne,ałzawe,amieniącesię,
aogniste,przyktórychoczyAnusiBorzobohatejzgasłybyjakświeczki
przypochodniach.Nadtymioczamijedwabneciemnebrwirysowały
siędwomadelikatnymiłukami,zarumienionepoliczkikwitnęłyjak
kwiatnajpiękniejszy,przezmalinowewargi,trochęotwarte,widniały
ząbkijakperły,spodkapturkaspływałybujneczarnewarkocze.„Czy
Junowewłasnejosobie,czyinnejakoweśbóstwo?”pomyślał
namiestnikwidząctenwzroststrzelisty,pierśwypukłąitegobiałego
sokołanaramieniu.Stałtedynaszporucznikbezczapkiizapatrzyłsię
jakwcudownyobraz,itylkooczymusięświeciły,azasercechwytało
gocośjakręką.Ijużmiałrozpocząćmowęodsłów:„Jeśliśjest
śmiertelnąistotą,aniebóstwem…”gdywtejchwilinadjechałposeł
ipanLonginus,aznimisokolnikzobręczą.Cowidzącbogini
nadstawiłararogowirękę,naktórejtenzaraz,zszedłszyzramienia,
usadowiłsięprzestępującznoginanogę.Namiestnik,uprzedzając
sokolniczego,chciałzdjąćptaka,gdynaglestałsiędziwnyomen.Oto
raróg,pozostawiwszyjednąnogęnarękupanny,drugąchwyciłsię
namiestnikowejdłoniizamiastprzesiąśćsię,począłkwilićradośnie