Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
myśleć,żechciałsobiezrobićprzyjemność,jeszczeten
jedenraz,jednałyżeczka,posmakowaćtruskawkowego
loda.Takieostatnie,potajemneiwysublimowane
potwierdzenie.
Sytuacjagwałtowniesięjednakzmieniła.Natychmiast
wykrzywiłsięzobrzydzeniaiwyplułlody.Byływstrętne!
Byłamjużmocnoskołowana(itooddobrejchwili,przez
teodruchywymiotne)iwszystkowidziałampodwójnie,
anawetpotrójnie.Powinnambyłapoczućtriumf,triumf
słabych,którzywidzą,żeprzyznajesięimrację,choćjuż
potym,conieodwracalne.Cośztegosiępojawiło,
zapewne,nawykizbytsilne.Aletoniebyłtriumf.
Prawdęmówiąc,niebardzorozumiałam,cosiędzieje.
Takmocnotkwiłamwtejkatastrofie,żeszukałaminnego
wyjaśnienia,bardziejbarokowego,takiegozwrotuakcji,
którynieanulujewcześniejszychwydarzeń,choćtego
życzyłabysobiekażdamoralniezdrowaosoba.
Podsunąłsobierożekpodnosimocnowciągnął
powietrze.Obrzydzenienajegotwarzyjeszczesię
spotęgowało.Nastałataspecyficznaprzerwanawet
wniezauważalnychruchach,którazapowiadaprzejście
dodziałania.Niebyłczłowiekiemczynu;podtym
względemzachowywałsięnormalnie.Aleczasami
bywamyzmuszenidowkroczeniadoakcji.Niepopatrzył
namnie.Przezresztętegosmutnegopopołudnianie
spojrzałnamnieanirazu.Choćmusiałamstanowić
całkiemciekawywidok,jegooczyniespoczęłynamnie
nawetjedenraz.Spojrzenieoznaczałobytłumaczeniesię,
anatymetapienictakiegoniewchodziłowgrę.Wstał
iruszyłwstronęlodziarni,zostawiłmniesamąnatej
ławce,zapłakanąiupapraną.Jajednakposzłamzanim.
Proszępana…
Lodziarzpodniósłwzrokznadgazetkizkomiksami.
Chciałprzybraćodpowiedniąminę,bowyczuwał,żebędą
problemy,choćniemógłsiędomyślaćjakiegorodzaju.
Togówno,któremipansprzedał,jestzepsute.
Nieprawda.
Jaknie,dokurwynędzy?
Nie,proszępana,wszystkiemojelodyświeże.