Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Notennajwyraźniejsięzepsuł.
–Jakitosmak?Truskawki?Dziśranomiprzywieźli.
–Gównomnietoobchodzi!Sązepsute!
–Świeższebyćniemogą–nieodpuszczałsprzedawca.
Zacząłsprawdzaćaluminioweprzykrywkipojemników
ułożonychrównooboksiebieijedenznichotworzył.
–Proszę,ledwiezaczęte.Panbyłpierwszy.
–Niebędziemipanmówił,jakjest!
–Niemojawina,żechłopakowiniesmakowało.
Tatapoczerwieniałzgniewu.Podetknąłtamtemu
rożek.
–Panspróbuje!
–Niezamierzamniczegopróbować.
–Nie…Panspróbujeisammipowie,czy…
–Proszęnamnieniepodnosićgłosu.
Mimotejrozsądnejpropozycjiobajjużsięnasiebie
wydzierali.
–Złożędoniesienie!
–Panmnienierozśmiesza!
–Zakogosiępanmasz?
–Apanzakogo?
Taknaprawdętrwałpojedynekwoli;naturalne
rozwiązanieproblemuniebyłomożliwe.Ojciecpewnie
wiedział,żegdybyskosztowałmoichlodównapoczątku,
sprawyniezaszłybytakdaleko.Niezrobiłtegojednak,
aterazodpłacanomutąsamąmonetą.Aleonpostrzegał
tęsytuacjętylkozeswojejperspektywy,uznając,
żelodziarzjestzłośliwy.Przeczuwałam,żegotówbędzie
zmusićtamtegosiłądospróbowanialodów.Tamten
natomiastsądził,żeznajdujesięwsytuacji,zktórejtak
czyinaczejwyjdziezwycięsko.Mógłspróbowaćloda,
wyczućwnim,albonie,jakiśdziwnysmak,możelekką
goryczalboposmaklekarstwa,iwejśćwniekończącąsię
dyskusjęotym,czegoniedasięprzekazaćczy
powiedzieć.Wtedyzjawiłosiędwóchchłopaków.Lodziarz
popatrzyłnanichinajegotwarzyodmalowałsiętriumf.
–Dwazajednegopeso.
Tezapesobyływielkie,czterysmaki.Dwapeso
wtamtychczasachtobyłocoś.Sytuacjauległaraptownej