Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zwielkąostrożnościąnabrałamporcjęnałyżeczkę
iwsadziłamjądoust.
Ledwiepierwszecząstkilodarozpuściłymisię
najęzyku,poczułamsięchorazobrzydzenia.Nigdynie
miałamwustachczegośtakpaskudnego.Byłamraczej
kapryśna,jeślichodziojedzenie;scenyprzystolenie
miałyprzedemnążadnychtajemnic,jeślitylkonie
chciałamczegośjeść.Aletoprzebijałowszystko,zczym
dotądsięzetknęłam;najgorszemarudzenie,nawettakie,
najakiedotądnigdysobieniepozwalałam,tymrazem
wydawałomisięażnadtousprawiedliwione.Przez
ułameksekundyrozważałam,czybytegojednaknie
ukryć.Tatataksięstarał,żebymnieuszczęśliwić,ato
wjegoprzypadku–mężczyznyraczejzdystansowanego,
gwałtownego,nieokazującegoczułości–byłonaprawdę
rzadkie,żepsucietakiegomomentuwydawałosię
grzechem.Przeszłamiprzezmyślprzerażająca
alternatywa,żebypołknąćcałegoloda,byletylko
zadowolićtatę.Tobyłraptemnaparsteczek,najmniejszy
możliwypojemnik,dlamałychdzieci,alewtedysprawiał
wrażenie,żeważytonę.
Niewiem,czystaćbymniebyłonaażtakiheroizm,
alenawetniemiałamokazjispróbować.Pierwszaporcja
wywołałanamojejtwarzyodruchowyskurczobrzydzenia,
któregoniemógłprzegapić.Byłatominaniemal
przesadna,wktórejspotykałysięmojafizjologiczna
reakcjaitowarzyszącejejnastępstwapsychiczne:
rozczarowanie,strachitragicznysmutekwynikający
zniemożnościpodążaniaślademtatynawetwkwestii
życiowychprzyjemności.Nierozsądniebyłobypróbować
toukrywać:nawetdziśniebyłabymwstanie,boten
grymasnigdyniezniknąłzmojejtwarzy.
–Cocisiędzieje?
Wjegotoniepobrzmiewałowszystko,comiałosię
zarazzdarzyć.
Wnormalnychokolicznościachwybuchnęłabym
płaczemitouniemożliwiłobymiodpowiedź.Zawsze
miałamłatwośćdołez,jakwielenadwrażliwychdzieci.
Aletenobrzydliwyposmak,któryzjechałmidogardła,