Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
aterazpowracałjakchłośnięciebiczem,zelektryzował
mnieraptownie.
Gggh.
Co?
Tojest…fuj.
Jakie?
Nofuj!wykrzyknęłamwrozpaczy.
Niesmakującilody?
Przypomniałomisię,jakpodrodzepowiedziałmiędzy
innymi,itowtonieprzyjemnegooczekiwania:
Zobaczymy,czycizasmakująlody.Oczywiściemówił
tak,przyjmujączapewnik,żebędąmismakować.Jakie
dzieckonielubilodów?tacyludzie,dorośli,dlaktórych
wspomnieniedzieciństwaukładasięwjedendługiciąg
lodówiniewielewięcej.Dlategoterazwjegopytaniu
pobrzmiewałofatalistyczneniedowierzanie,jakbymówił:
„Niedowiary!Wtymteżmusiszmniezawieść?”.
Widziałam,jakwjegooczachrodzisięoburzenie
ipogarda,alestarałsięhamować.Uznał,
żedamijeszczejednąszansę.
Jedz.pysznestwierdziłidlawzmocnieniatych
słówwłożyłsobiedoustkolejnąporcję.
Niemogłamsięjużwycofać.Kościzostałyrzucone.
Naswójsposóbniechciałamsięteżwycofywać.Miałam
jasność,żejedyne,comiterazpozostało,toudowodnić
tacie,żeto,cotrzymamwrękach,naprawdęjest
obrzydliwe.Popatrzyłamnaróżowąbarwęlodów
zprzerażeniem.Rzeczywistośćokazywałasiękomedią.
Gorzej:komediaokazywałasięrzeczywistością,itotutaj,
przymnie,poprzezmnie.Kręciłomisięwgłowie,alenie
mogłamzrobićkrokuwstecz.
Tojestobrzydliwe!Paskudztwo!Chciałamwpaść
whisterię.Ohyda!
Nicniepowiedział.Patrzyłwpustkęprzedsobą
iszybkokończyłswojąporcję.Znównieudałomisię
nazwaćrzeczypoimieniu.Szybkoskorygowałam.
Tojestgorzkiepowiedziałam.
Nie,jestsłodkieodpowiedziałzwysiloną
łagodnością,wktórejwyczuwałosięgroźbę.