Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cosłychaćwkancelarii?–spytałojciec.
Cwaniak,kazałmipracowaćdlaStevaHendrinsa,autorytarnego
fiuta,którymiałkierowaćkancelarią,dopókijaniezdobędę
niezbędnegodoświadczenia,żebyprzejąćponimdowodzenie.
Wszyscywiedzieli,żemamjużodpowiedniekwalifikacje,aleojciec
nadalminieufał.
–Wyczerpującapraca–odparłem,usiłującniezabić
gowzrokiem.
–Takjakisamożycie–stwierdził.Jegosłowawprawiłymnie
wzłyhumor.Miałemdosyćtegotypuodzywek,odmiesięcy
zachowywałemsięodpowiedzialnie,wszedłemwswojąrolę
izachrzaniałemjakmałysamochodzik.Nietylkopracowałemdlaojca,
alezostałmijeszczerokstudiówiciężkieegzaminykońcowe.
Większośćkolegówzrokunawetniewiedziała,cotojestkancelaria,
ajamiałemjużwiększedoświadczenieodwieluadwokatów
zdyplomem.Ajednakojciecwciążwemnieniewierzył.
–Zatańczyszzemną?–Noahprzerwałamojerozmyślania,dzięki
czemuuniknąłemniegrzecznejodpowiedzi.
–Jasne.
Poprowadziłemjąnaparkiet.Puściliwolnąpiosenkę.
Przyciągnąłemjąostrożniedosiebie,starającsięniewyładować
złościnajedynejobecnejtuosobie,naktórejmizależało.
–Niewkurzajsię–poprosiła,głaszczącmnieposzyi.
Przymknąłemoczyipozwoliłem,żebyjejdotykmniezrelaksował.
Zsunąłemdłońnajejplecy,muskałemdelikatnieskórępod
sukienką.
–Niemogęsięwkurzać,kiedywiem,żeniemasznicpodspodem.
–Nawetsięniezorientowałam–powstrzymałamojepieszczoty.
Spojrzałemnanią.Byłacudowna.Przytknąłemczołodojejczoła.
–Przepraszam–powiedziałem,tonącwjejpięknychoczach.
Uśmiechnęłasiędomniepochwili.
–Zostaniesznanoc?
Szlag!Znowutasamadyskusja.Niechciałemtamzostać.
Wyprowadziłemsięjużparęmiesięcytemuiniemiałemochotybyć
podkontroląojca.Niemogłemsiędoczekać,żebyNoah
przeprowadziłasiędomiasta.Wszystkosięułoży,kiedybędęmiał
jąuswojegoboku.
–Wiesz,żenie–powiedziałem,patrzącwbok,naludzi,którzy
cochwilęnanaszerkali.Rodzeństwonapewnowtensposóbnie
tańczy,alewtejchwiligównomnietoobchodziło.