Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oddychałgłęboko,alebyłzsiebiedumny,żenie
zadrżałmugłos.
Saraprzezmomentprzyglądałasięportretowi.Tkacz
zrobiłtozdjęciezzaskoczeniakilkalattemunajednym
zewspólnychspacerów.Przezprzypadekudałomusię
uchwycićMałgorzatętaką,jakabyłatylkodlaniego
zdalaodkamer,oceniającychspojrzeńichłodnego
męża.Fotografiaprzedstawiałakobietęuśmiechniętą
idocenioną;skarbomagnetyzującychorzechowych
oczach.
Miałamwtedytrochęlepszynoszawyrokowała
Sara,przekrzywiającgłowę.Terazjestjakiś
kulfonowaty,nieuważasz?
Andrzejwestchnąłzrezygnacją.
Proszęcię,dajmijużdzisiajspokój.Jestempadnięty.
Porozmawiamyjutro.
Tosamomówiłeśwczoraj!Iprzedwczoraj,kiedymnie
tuprzywiozłeś!zawołałazwyrzutem.
Obojezdawalisobiesprawę,żeniemogątkwićwtym
impasiewnieskończoność.Saraobawiałasięwychylić
głowęzapróg,równocześnienarzekając,żepowinnajuż
wracaćnaplan.Andrzejteżmiałswojeobowiązki.
Magdalena,jegonowapodopieczna,dzwoniłarazporaz
podbylepretekstem,ajemubrakowałojużwymówek.
Poprosiłaśmnieopomoc.Mówiłaś,żejesteś
wniebezpieczeństwieodparłwypranymzemocji
głosem.Pomogłemci,terazmożeszodejść.
Jużmiałsięodwrócić,gdynalewymramieniupoczuł
niespodziewaniesilnyuścisk.
Powiedzmi,proszę,comamzrobić,żebyś
miuwierzył.Wiemotobiewszystko,aonawidziałacię