Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Każdyniezwykłydzieńzaczynasięodcałkiem
zwyczajnegoporanka.
Choćnicniezapowiadałowielkiegowybuchu,
dwudziestegowrześniazderzyłysięzesobądwazupełnie
różneświaty.Ledwiekilkagodzinwcześniej,podczasgdy
pewnaupadła,dawnozapomnianagwiazdakina
oddawałasiędługimiskomplikowanymzabiegom
pielęgnacyjnym,coczyniłaodbladegoświtumłoda,
niepozornarecepcjonistkamiałaprzedsobąjeszcze
godzinęsnu.
MałgorzataLindbergstłumiłaziewnięcie,kusząco
podkręcającdługierzęsy.Chętniepospałabyniecodłużej,
jednakbyłazdania,żekobietomwpewnymwiekunie
wystarczyjużtylkozdrowotny„sendlaurody”.
Pieczołowicienakładałakolejnewarstwydrogich
kosmetyków,szczotkowałalśniącekasztanowewłosy,
zrozmysłemdobierałastrój,biżuterię,anawetperfumy.
Miałaprzedsobąwyjątkowydzieńimusiaławyglądać
olśniewająco.
ZkoleiodSaryHanssonwymaganojedynie,
bywyglądałaczystoischludnieorazbywitałaszerokim
uśmiechemkażdegogościapensjonatuKlementynka.
Wystarczyło,byspięławkońskiogondługie,platynowo
jasnewłosy,założyłabiałąkoszulęzezłotąplakietką
zimieniemorazczarnąołówkowąspódnicę.Tamtego
poranka,podobniejakwielokrotniewcześniej,otworzyła
oczynakilkaminutprzedbudzikiem,leczzamiast
wylegiwaćsięjeszczeprzezchwilęwłóżku,wstałaijak