Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zrobiłbytolepiej!
Oszust!wyławidownia.Szuler!
Zapłać,oszuście!krzyczałmężczyzna.Wódki!Jakbardzo
boli!
OniemiałyzezdumieniaWellszwróciłsiędoprofesorasiedzącego
wpierwszymrzędzie.Onjedennieśmiałsięiniekrzyczał,alepatrzył
naHorace’apełnympogardywzrokiem.
Janierozumiem...powiedziałWells,aleniebyłpewien,czy
ktokolwiekgosłyszy,bowrzaskizagłuszałyjegogłos.Proszęnie
odchodzić!krzyknąłdesperacko,widząc,żegronolekarskiewstaje
ichceopuścićaulę.Proszępozwolićmipowtórzyćpokaz!Jestem
pewien,że...
Chciałzapewnić,żekolejnypacjentbędziedobrzeznieczulony,
podobniejakdziesiątkiprzednim,naktórychwypróbowałdziałanie
specyfiku.Pragnąłteżwytłumaczyć,żenierozumie,dlaczegocoś
poszłonietakpodejrzewa,żemężczyznabyłpodstawiony
ispecjalniekrzyczał,żebygozdyskredytować.Nicjednakniezdążył
powiedzieć,boniedawnypacjentpowaliłgojednymciosem.Kiedysię
ocknął,zobaczył,żeludziewprawdzieodciągnęliagresora,aleten
wciążsięwyrywałigroziłWellsowi.
Nacoczekasz,oszuście?!wrzasnąłktośzgapiów.Wynocha!
Horaceposzukałwzrokiemlekarzy,ależadnegojużniebyło.
Wybiegłzauliżegnanyszyderstwamiigwizdamiuczestnikówpokazu.
Strażnikpolicyjnybyłprzyzwyczajonydokrzyków.Jednakwięzień
aresztowanypoprzedniegodniawrzeszczałnieprzerwanie
odkilkunastugodziniFelixGeorgesmiałtegoserdeczniedosyć.
Podszedłdokrat.Chudymężczyznanajegowidokrzuciłsiędoprzodu
ichwyciłrękomapręty.