Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
irazzarazemtraciświadomość.
–Uważasz,żeeterpomoże?
Niemiałcodotegopewności.Metodabyłanowatorska,samjej
autorspotykałsięzkrytykąnakażdymkroku.
–KorespondowałemzprofesoremSimpsonemzEdynburga
–odpowiedział.–Przekazałmijedynie,żenapotkałwielkiopór
zestronyduchowieństwa.Niemożewprowadzićpowszechnego
znieczuleniaprzyporodach,gdyżzarzucanemujestodstępstwo
odwiary.
–„Wbólachbędzieszrodziła...”–KarolinaTeraz-Zawiszapokiwała
głową.
–Właśnie–przytaknąłsmutnoBogumił.–TakBógpokarałkobietę
zagrzechpierworodny.Musicierpieć,zanimwydanaświat
potomstwo.Takiejestboskieprawo.
–Iludzkie–dodałLeopold.–Słyszeliśmydziś„dziadka”,który
zrugałtamtegobiedakazasampomysłulżeniakobieciewjej
cierpieniu.
Leopoldopowiedziałmatceoincydenciezwyrzuconymzwykładu
studentem.Bogumiłwyjąłzegarek,pamiątkępoojcuciotki
dobrodziejki,zkieszenisurdutaiotworzyłzłotewieczko.
–Jestjużpóźno–powiedział,wstając.–Byłominiezmierniemiło
państwapoznać.
–Odprowadzęcię,Bogumile.–Leopoldtakżewstał.–Niewiem,
czyotejporzeudasięznaleźćdorożkę,aleznampewienskrót,dzięki
któremuszybkodotrzeszdocelu.Życzęci,abyśpomyślnie
przeprowadziłtęważnąrozmowę.
Berneńskijużnaniegoczekałijaktomiałwzwyczaju,natychmiast
przeszedłdorzeczy.
–Zastanowiłemsięnadpańskąprośbąichociażbyłanieoczekiwana,