Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pierdolsięwarknąłemiwalnąłemrękąwdron.Odleciał
nametrodemnie,poczymznowuustabilizowałsięwpowietrzu,
zabrzęczałwściekleizacząłdręczyćmłodegochłopaka,który
ostentacyjniedrapałsiępojajach.Miałnauszachgigantyczne
staromodnesłuchawki,więcniezwracałuwagianinaCNani
narekrutacyjnegodrona,któryagresywniekrążyłmuprzedoczami.
WysiadłemzU-metranastacjiVeleslavín.Porządnieodetchnąć
mogłemdopieropopółkilometrowymprzedzieraniusiępomiędzy
barakamiiprzybudówkami,którepowstawaływtymciągle
rozrastającymsiępodziemiudlawciążnapływającychnowych
mieszkańców.Bezwzględunato,czypochodzilizewsi,czynie,życie
napoziomieSbyłodlanichzbytdrogie.PoziomSzaczynałsiętak
okołodwudziestegopiętrapraskichdrapaczychmur.Prowadziła
tamtędyekspresówkaiS-metro.Cowięcej,czasamibyłostamtąd
widaćprawdziweniebo.Niżejniemożnagobyłozobaczyćjuż
praktycznienigdy.Chociażbydlatego,żeprzyćmiewały
gowszechobecneoświetleniafluorescencyjne.„Darmoweświatłodla
wszystkichmieszkańcówpoziomuU.TylkodziękiRadzieKorporacji!"
zamrugałoodczasudoczasunafeedzieCN.
Przedarłemsięprzezuliczkitakwąskie,żemogłabynimi
przejechaćconajwyżejriksza,wreszciewydostałemsięzmetra
naulicę.Wyglądałotutajtaksamojakpodziemiąiśmierdziało
podobnie,alekażdy,ktotumieszkałprzezkilkalat,wiedział,
żewyszedłztotalnegogównawcodziennegównodniacodziennego.
Zadźwięczałmójzegarekkomórkowy.Nieodebrałemtelefonu,ale
wkrótcepojawiłsięhologramgębyAdama.Chłopaki
zBezpieczeństwatoumiały.Poprostusamiodbieralitelefon.
Człowiekniemógłichzignorować.
Kurwa,kutasie,mamtuzgłoszenie,żezaatakowałeśnaszdron
rekrutacyjny!zaryczał.
corazbardziejagresywne.Małominiewleciałdoucha