Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
M
MalakimPeliel,wspiąwszysięnaszczytKilimandżaro,
górujący5895metrównadsuchymirówninami
ożepowinienempójśćjeszczedalej?
–pomyślał
Tanzanii.
Anielskaistotamogłapoliczyćnapalcachjednejdłoni
sytuacje,wktórychzadawałasobietopytanie,podczas
dwutysiącletniejobecnościnazboczachtegowygasłego
wulkanu.Alezawszecośodciągałojąodtychrozmyślań.
WpewnymmomencienaZiemipojawiłasiętakzwana
cywilizacja,awmiejsceprymitywnychwiosekrozsianych
podżungliwyrosłymiasta.Towarzyszyłyimwielkie
migracjeróżnychgatunkówzwierząt:antylopgnu,zebr,
gazeliilwów,którewędrowałyprzezpołudniowerówniny
Serengeti,obierającsobiezacelzielonepastwiska
sąsiedniejKenii.
Jesttutajcooglądać
–skonstatował
Peliel.–
Tylebodźców,dźwiękówizapachów
.Czynie
towłaśniebyłojegocelem–kwintesencjąbycia
Malakimem?Onijegobraciazamieszkującytęziemię
pełnilirolęzmysłówBoga,pozwalającWszechmogącemu
doświadczyćwpełniowocówswojegostworzenia.
Aledzisiajbyłoinaczej.Wrzadkimpowietrzuwokół
Kilimandżarowisiałocoś,copodpowiadałoMalakimowi
–awłaściwieostrzegałogo–żebyćmożepowinien
poszukaćsobieinnejgrzędy.
Powolirozpostarłzdrętwiałeodtysiącleciskrzydła.
Pokrywającajegrubawarstwabruduiloduodpadła,
ukazującwcałejokazałościanielskąpostać,którajeszcze
przedchwiląwydawałasięelementemzamarzniętego
krajobrazu.
–Tutajjesteś–rozległsięgłosbardziejlodowatyniż
wiejącenaszczyciewichry.
Malakimodwróciłsięzgracją,stająctwarząwtwarz
zjeszczejednymzdzieciBoga.Istotaowabyłaubrana