Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zbóluistrachubyłaledwieprzytomna,nagranicyutratyzmysłów.
RozbieganeoczygorączkowoszukałydookołajakiegokolwiekznakuodEpony.
Niczegojednakniemogłyznaleźć,nawetnajmniejszejświetlistejplamki,która
mogłabybyćcząstkąŚwiatłaBogini.Czylibyłacałkowiciezdananałaskę
iniełaskęciemności,któraścigałająodlat.Iniemiaławyboru,ponieważ
absolutnieniepotrafiławyobrazićsobiesiebiewwersjiinnejniżBoża
Wybranka.Niepotrafiłabyżyć,nieposiadającwładzy,którądawałatawłaśnie
mistycznafunkcja.
Ijeszczedoczegośniebyłazdolna.Absolutnieniepotrafiłazmusićsię
dogłośnegowyrzeczeniasięEpony.Byławstanietylkozaakceptować
Pryderiego.Trudno.Bogupowinnotowystarczyć.
–Tak...–powiedziałacicho.–Chcęnależećdociebie.
–Czyswojącórkęteżmiprzyrzekasz?
Córkę?Głoswewnętrznystanowczoodradzałtenkrok,mimotoRhiannon
przemogłasięizaczęłamówić:
–Dajęciteż...
Dalszesłowazagłuszyłprzenikliwykrzykzkilkumęskichgardeł.Były
tookrzykiwojennewydawaneprzezsiedmiuczłonkówstarszyznyplemiennej
Czoktawów,którzywkroczylinapolanęiustawilisięwokółdwóchświętych
dębów.
DuchPryderiegorównieżkrzyknął.Byłtodziki,przerażającyryk.
IBógCiemnościzniknął.
Rhiannon,znówkatowanastraszliwymbólem,wyprężyłasię.Zamknęłaoczy,
wreszcieskupionatylkonajednym.Przeć.Musiprzeć...
Naglepoczułanasobieczyjeśręce.Dotykałyjejostrożnie,azarazemczuła,
żebardzozdecydowaneisilne.Ktośjąpodtrzymywał.Kto?Szybkootworzyła
oczyizobaczyłanadsobąpooranązmarszczkamitwarzsędziwegomężczyzny.
Wdługichwłosach,białychjakmleko,miałorlepióro.
Anajważniejszebyłoto,żespojrzeniemiałzatroskane,pełneżyczliwości.
–Pomóżmi...–szepnęła.
–Pototujesteśmy.Ciemnośćodeszła,twemudzieckunicjużniezagraża.
Terazjużmożeprzyjśćnaświat.
Trzymającsiękurczoworąkobcegoczłowieka,zaczęłaznówprzeć,wkładając
wtowszystkiesiły,jakiejeszczepozostaływjejzmaltretowanymciele.
Bębnynieucichłyaninamoment.Biływrytmserca,kiedyzłonaRhiannon
wysuwałasięjejcórka.
Dzieckoprzyszłonaświat,amatkapłakała.LeczniezaPryderim.Płakała
zaEponą.