Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bardzodelikatne,ostrożneręcepomogłyjejzmienićpozycjęzleżącej
napółsiedzącą.Ponowniepodsuniętojejdoustkubek,tymrazemzzimną
wodą.Wypiłałapczywiewszystkodoostatniejkropelkiiwreszcieodważyłasię
otworzyćoczy.
Nie,wcaleniewidziaładobrze.Wszystkobyłoniewyraźne,możedlatego,
żewmiejscu,gdzieprzebywała,światłobyłoprzytłumione.Mruganieoczami,
takżekilkakrotneichpotarcie,niewielepomogło.Wzrokniefunkcjonował
należycie,podobniejakwciążociężałyumysł.
Oczynienadawałysiędoużycia,więcponowniejezamknęła.Umysł,ten
wciążociężałyorgan,starałsięusilnieznaleźćodpowiedźnapodstawowe
pytanie.Cotuwłaściwiejestgrane?Czyżbyprzebywałanajakiejśimprezce
iwlaławsiebietrochęzadużotakzwanychpłynówwyskokowych?Niemożliwe,
przecieżtakagłupianiebyła...
Amożejednak?Omatko!Dziadekzabije!Coztego,żejestjużpełnoletnia
imaprawodotegorodzajurozrywek.Dziadekitakwyjdziezsiebie...
Nie,skądże,żadnaimprezka.Przecieżczegośtakiegoabsolutnieniemiała
wplanach.Chociażowszem,dziśruszałasięzdomu.Byłazkumpelkami
wjaskini.Tonapewno...
Ponowniezmusiłasiędootwarciaoczu.Wpierwszejchwiliwcaleniebyło
dobrze.Wszystkodziwniesięrozpływało,aletylkoprzezmoment...iraptem
samosięwyregulowało.Cośpodobnegodziałosięnaekranietelewizora,kiedy
dziadekwłączałswójzabytkowymagnetowid.
Pierwsze,cozobaczyła,tokogoś.Akonkretniekobietę.Siedziałatużobok
niejnastołkuobitymfutrem.Byłatobardzomiłouśmiechniętastarszapani.
Tapanito...
Babcia!
Uśmiechkobietyjakbyprzygasł,aletylkonaułameksekundy.
Witaj,NosicielkoŚwiatłaodezwałasięgłosembardzomiłym,taksamo
miłymjakjejuśmiech.Noibyłtoabsolutniegłosbabci,ztymżecałkowicie
pozbawionyakcentuzOklahomy.JestemBirkita,WielkaKapłankaAdsagsony.
Wstałazestołkai...złożyłaprzedMorriganukłon.Tak!Toznaczydygnęła
bardzonisko,prawieprzykucając.Apotem...apotemnormalnieuklękła!Przed
Morrigan!WimieniuBoginiwitamcię,NosicielkoŚwiatła.Wszyscyradujemy
sięzpowodutwegoprzybycia!
Morriganotworzyłausta.Izamknęła.Kolejnapróbaiwreszciesukces,
boudałosięjejwykrztusić:
Ty...tyniejesteśmojababcią...
Ciemnowłosakobietaprzechyliłagłowęwbok.Miłatwarz,takdobrzeznana
Morrigan,nadaljaśniaławuśmiechu,aleczołozmarszczyłosięjakuosoby
zdezorientowanej.
Nie,milady.Jestemwtakimwieku,żemogłabymbyćbabkąmilady,ale
napewnoniejestem.Anibabkąmilady,anikogośinnego,ponieważniemam
dzieci,niemamteżwnucząt.Kiedyjakomłodakobietazaczynałamsłużyć
Bogini,przysięgłam,żepozostanęniewinna.
Morrigandrżącąrękąotarłatwarz.
Przepraszam.Japoprostu...Jejgłoszamierał,ponieważgłowapracowała
nasuperobrotach,starającsięrozpaczliwiejakośtowszystkouporządkować,
jakimścudemzrozumieć.
Awięc...tamiłapaniwyglądaidentyczniejakbabcia.Używającdość
makabrycznegookreśleniajakskórażywcemściągniętazjejbabci.Choć