Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Stanąwszypotemnadszpitalnymłóżeczkiemsynka,załamałasię
niespodzianiepodzalewemuczućniedonazwania.Musnęła
opuszkiempalcaczerwonypyszczeknoworodkaizakrztusiłasię
histerycznymśmiechem-płaczem.Pielęgniarkiodprowadziły
dopokojuidałyśrodkinauspokojenie.
Pierwszytydzieńprzepłynęławmilczącymotępieniu.Potem
stopniowowydobywałasięnapowierzchnię.Niemowlęjej
potrzebowałotobyłwystarczającypowód,żebywstawaćzłóżka,
ubieraćsię,jeść,pić,żyć.Uczyłasięgroźnejcielesnościjejsynka
byłciężki,gorący,metaliczniesuchy.
Becikowewynosiłotysiączłotych.Miaładlamalucha
przygotowanełóżeczkoinosidełko,iwózekzkomisu.Niestaćjej
byłonaopiekunkę;kupiłababymonitorozasięgudwóchprzecznic
inosiławuchusłuchawkęodbiornika.
Gdytylkoucichłjegooddech,rzuciłazakupyipobiegłazesklepu
podblokiemdomieszkania.
Niedotarładosypialni,jużnaschodachszumiałojejwgłowie
wprogujadalnistanęłajakwmurowana.
Rozpartyprzystole,wgarniturzeErmenegildoZegny,pod
krawatemjedwabnymizzegarkiemTagHeuera,jejbógodbeknął
głośno.Jeszczemutwarzlśniłaodwysiłkugryzieniaiprzeżuwania,
jeszczestópkaipaluszkiróżowewystawałymuspomiędzyzębów.
Gładkoogolonyizaczesanybrylantynowoodwysokiegoczoła,spocił
sięjednakipoczerwieniał.
Wielkąbiałąchustkąotarłwargi.
Dziękuję.
NarastającyszumprawietamAnnęunieruchomił;osunęłasię
naodrzwia.Gdybógmijał,zdołałatylkozaczepićgozarękaw,
uchwycićmiędzydwapalcekokainowobiałymankietjegokoszuli
zespinkązlogonieśmiertelnejkorporacji.
Ilenaswziąłeś?szepnęła.Iluciichtrzeba?
Najedzony,byłwdobrymhumorze.PogłaskałAnnępotwarzy
wymanikiurowanądłonią.Odruchowowtuliłasięwwoń
tysiącdolarowejwodykolońskiej.Uśmiechnąłsiędoniej
wyrozumiale.Pomyślałaowszystkichtychnewsachonoworodkach
znajdowanychwbeczkach,nawysypiskach,wlodówkach,
noworodkachnieznajdowanych.Cośzacośniedasięosiągnąć
równowagi,nieodejmujączjednejzszal.
Bógwychodzi,szumgaśnie,zapadacisza,iporazpierwszy
odćwierćwieczaAnnapozostajesamawkrajuśmiertelników.Zniknął