Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
próbowałzniszczyćfarmęBeasleyów.
***
Szukaniepracyszłomikiepsko.Naprawdękiepsko.
MieszkaliśmywCreekValleyodniemalmiesiąca,a
jaobeszłamjużwszystkiemożliwemiejsca,wktórych
poszukiwanibylipracownicy.
Lekkiwietrzykspowodowałdreszczenamoimkarku.
Natychmiastpoprawiłamswetereknaramionachi
wyciągnęłamkosmykiwłosówspomiędzywarg.Jeszcze
razprzejrzałamtablicęogłoszeńprzedtutejszym
ośrodkiemkultury,alenapróżnonieznalazłamnic,
cobymniezainteresowało.Niepojawiłasiężadnanowa
oferta.
Zgłośnymwestchnieniemzrobiłamkrokwtyłiwtej
samejchwiliwpadłamnacośtwardego.Odskoczyłamz
cichymokrzykiemiodwróciłamsięzasiebie,napotykając
spojrzeniejasnobrązowych,niemalbursztynowych
tęczówek.Musiałamunieśćniecopodbródek,żebylepiej
jewidzieć.Mężczyznabyłnaprawdęwysokiiszerokiw
barach.Wyglądałnastarszegoodemniesądząc
pozmarszczkachwokółoczu,międzybrwiamiinaczole.
Mimowolniepoczułamdoniegorespekt,dlategozrobiłam
jeszczejedenkrokwtył,tymrazemniemalwpadając
naścianę.
Przepraszam,niechciałemcięprzestraszyćodezwał
sięspokojnym,choćtwardymgłosemzmocnym
akcentem,któregoniepotrafiłamnigdzieprzypasować.
Uniósłdłońimachnąłpokrytątuszemkartką.Chciałem
tylkoprzypiąćogłoszenie.
Chrząknęłamiprzesunęłamsięwbok,ustępując
mumiejsca.
Nie,tojaprzepraszamodezwałamsięwreszcie,gdy
jużpoczułam,żesercesięuspokoiłoiprzestałoszaleńczo
walićwpiersi.Niezwróciłamnaciebieuwagi.
Zaśmiałsiępodnosem,zerkającnamniekątemoka,