Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Namarszuwciemnościachminęłomikilkakolejnych
minut,leczwkońcuzauważyłemłuk.Znalazłemkolejną
komnatę.Prowadziłyzniejtrzydrogi,leczzniepokojem
zauważyłem,żedwieznichtokorytarzeidące
wprzeciwnychkierunkach.Wyglądałydokładnietakjak
ten,którymwłaśnieprzyszedłem.Jedynadroga,którasię
odnichróżniła,wiodłanawprostmnie.Potężnąarkadę
zdobiłyrozmaiteinskrypcje,aleteżdwaposągi
przedstawiającetakzwanychsultvis,strażników
zaświatów.Teprzerażającepotworyprzypominałyludzi,
leczichnogiwieńczyłykopyta.Posiadałyrównieżcztery
ramionaorazzłożoneupierzoneskrzydła.Głowa
zpięciomazakrzywionymirogamibyławydłużona,
dwukrotniedłuższaodludzkiej.Twarzemiały
przerażające,zczteremamasywnymikłami,groźnąminą
iczteremadużymi,strasznymioczami.Ichciała
pokrywałypancerzezwielkimsymbolembogazaświatów
napiersiach.
Nadichpostaciami,wgórnejczęściłuku,znajdowała
sięzłotatablicazapisanaświętympismemzaświatów.
Byłatomodlitwaorazimięosoby,któraspoczywała
wkomorze.Wejściedoniejblokowalijednaknietylko
strażnicy,leczrównieżsolidnewrotawykonane
znierdzewnegometalu.Zgodnieztradycjąstwory
temiałyzaatakowaćkażdego,ktopróbowałbyzakłócić
senspoczywającejtuosoby.Oilebyłytotylkoprzesądy,
tomożliwe,żekomorabyłazabezpieczonajakąś
ochronnąmagią.Ztegowzględuprzykląkłem
wodpowiedniejodległościizmówiłemmodlitwęoraz
zapewniłem,żeniejestemintruzem.Następniewstałem,