Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siętak,mojadroga.Domyślamsię,żekobietawtwoimpołożeniu
nieczęstodostajetakatrak-trtak-atrakcyjnepropozycje–zwróciłsię
dopannyBabcook.
–Zapewneuważasiępanzamarzeniekażdejsamotnejkobiety,ale
proszęmiwierzyć,żeżadnaznasnieszukatutajprzygód,ajeślijuż,
tozpewnościąniezpanem–odpowiedziałazaniąSabina.
–Oproszę.–Zaśmiałsię.–Wszyscymówiliotym,jakapani
wybredna.Alejakwyciągnęargumenty…–Zacząłrozpinaćrozporek
idalejbełkotał:–Zpewnościązmienipanizdanie.–Zachwiałsię.
–Żadnaznasniemazamiaruoglądaćpanaargumentów.–Starała
sięgoominąć,ciągnącpannęBabcook.
–Nietakprędko,złociutka.To,żezciebietakikawałlodu,tonie
znaczy,żemusiszzabieraćprzyjemnośćinnym.–Chwyciłzałokieć
drugązkobiet.
Tegobyłozawiele.Sabina,niewielemyśląc,odwróciłasię,
podstawiającmunogę.Tenjednakbyłjeszczenatyleprzytomny,
żezłapałsięzaznajdującąsięwzasięgujegorękigałąźimocniej
schwyciłpannęBabcook,któraoniemiałazestrachu.
–Widzę,żetobędziezabawniejsze,niżprzypuszczałem.Bawimy
sięwkotkaimyszkę?Udajemyniedostępne,tak?Tomożechociaż
małypocałunek?
–Czymająpaniejakiśproblem?–Bełkotliweawanse
podchmielonegomężczyznyprzerwałznajomyniskigłos.
WiktorGodlewskiwyłoniłsięniczymzjawazzażywopłotu.Jego
postaćwświetleksiężycawydawałasiębardziejmęskainiebezpieczna
niżzadnia.PannaBabcookpisnęłaprzerażona,Sabinajednak
chwyciłajązdecydowaniezaramię,odsuwającodpijanego
dżentelmenaidająctymsamymdozrozumienia,żesytuacjajestjuż
opanowana.
–Nietaki,zktórymbyśmysobiesamenieporadziły–rzekła
twardo,aledrżeniegłosuzdradziło,żeniezupełnieszczerze.
–Mimowszystkoniebędąmiałypanienicprzeciwkotemu,jeśli
będęimtowarzyszyłwtymspacerze?Lepiejbymsiępoczuł,wiedząc,
żesąpaniecałkowiciebezpieczne.Azdecydowanierozsądniejbędzie
poruszaćsięwtakimgąszczuwwiększymtowarzystwie.Prawda?
–Spojrzałostronazdezorientowanegomężczyznę.
–Tak.Rzeczjasna–burknąłtamtenzmieszany,jakbynieco
odzyskująctrzeźwośćumysłu.
–O,widzęnaszpowóz!–Sabinawykorzystałatenmoment,
przypominającsobie,pocosiętutajznalazła.–Czypozwoląpaństwo,