1.
DwórOstrowskichpodOstrołęką,styczeń1815
Uspokójsię,Gertrudo!
–Uspokoićsię!?Chybasobieniezdajeszsprawyzpowagisytuacji,
Edgarze.Niemówimytuonieopierzonejdebiutantce,naktórejcześć
wyprawiaszprywatnybalwstolicy,aniomłodejpannie,dlaktórej
szykujemytoaletęnakolejnysezon.Mamnamyślidrugi,możetrzeci.
Nie…straciłamrachubę.–Rozłożyławymowniewachlarz,
wywracającoczami.
–Wieszprzecież,żenieszczędzęśrodków.
–Nieośrodkimichodzi.Samamogłabymsprezentowaćjej
garderobępełnąsukienbalowych,dziennych,porannych,dojazdy
konnejijakichtylkochce.
–Zatemwyjaśnijmi,ocotacałaawantura.
–Jesteśmoimbratem–zmieniłatonnaniecocieplejszy–aletakże
mężczyzną.
–Tak?–Baronnajwyraźniejzwietrzyłpodstęp.
–Ajakomężczyzna–ciągnęła–niemaszzupełniegłowy
dowychowywaniacórki.
–Dałemjejnajlepszewykształcenie,miałakilkaguwernantek,
nauczycielatańca,dobrychmanier.
–Ależjajejnieoskarżamobrakznajomościzasad.Wie,którego
użyćwidelca,jakdygnąćczyzatytułowaćlist.
–Powiedzwprost,comaszjejlubmidozarzucenia.Wiesz,żenigdy
niepotrafiłemodnaleźćsięwgąszczukobiecejpaplaniny.
Ciotkawyraźniestarałasięopanować,próbujączapanowaćnad
drżącąwemocjachlewąpowieką.
–Chodziojejledwiezawoalowaneuwagi.
–Ledwiezawoalowane?–Najwyraźniejniezrozumiał,ocomoże
chodzić.
–Odwuznacznośćwypowiedzi,wtrącanieniby-niewinnychsłówek.
–Przyjrzałasięjegozagubionymoczom.–Powiemwprost.Ojejcięty
język.–Nabrałapowietrza.–Ijeżelityztymczegośniezrobiszalbo
mnieniepozwoliszzainterweniować,togwarantujęci,
żetadziewczynanigdynieznajdziesobiemęża.Urodaimajątek
tozdecydowaniezamałoprzytym,jaktraktujekonkurentów.
–Nieuważam,żebybyłoażtaktragicznie,jaktoopisujesz,moja