droga.Owszem,zdarzasięjejpowiedziećsłowozadużoalbowyrazić
niecodobitniejwłasnezdanie,aletochybaniejestpowód,byzrazić
dosiebieprawdziwegomężczyznę.Atylkotakiegowidzęujejboku.
–Prawdziwymężczyzna,kochanybracie,niepoślubiawanturnicy,
któramożepubliczniepodważyćjegoautorytetiwystawić
gonapośmiewisko.Prawdziwymężczyznamusimiećkontrolęnad
swojążoną.
–Jestemzaskoczony.–Wyprostowałsię,przyglądającsięjej
uważnie.–Ty,kobieta,któracytujeDeklaracjęPrawKobiety
iObywatelki*,głosisztakietezy?Nieposądzałemcięotakidualizm,
siostro.Wewłasnymmałżeństwieustanowiłaśautonomię,ainnym
chceszzabronićposzukiwaniatakiegoukładu?
*Deklaracjaz1791rokuodnoszącasiędoDeklaracjiPrawCzłowieka
iObywatela,wykazującaporażkęrewolucjifrancuskiejwdziedzinieprawczłowieka
polegającąnarównouprawnieniutylkomężczyznwobecbrakurównouprawnieniakobiet.
–Takieukładysądlarozsądnychkobiet.Sabinieraczejprzydałaby
siętwardaręka.Itojaknajszybciej.Inaczejskończy,wnajlepszym
wypadku,jakodamadotowarzystwaswojejprzyszłejbratowej,nie
występującpublicznie.Możeoczywiściewstąpićdozakonu,ale
stamtądnajpewniejjąpogonią,zanimsięrozgościwswojejceli–
westchnęła.–Idoskonalewiesz,żemamrację.
–Byćmoże.
–Cozatempostanawiasz?
–Muszętoprzemyśleć.–Podszedłdobarku,bynalaćsobie
kolorowegotrunku.
–Alkoholprzedobiadem?
Zignorowałjejuwagę.
–Mówiłaś,żemaszdwiesprawy.
–Zgadzasię.–Znównabrałapowietrza.–Sabina,delikatnie
mówiąc,wniezdrowysposóbinteresujesiętwoimiprzedsięwzięciami.
Niemógłbyśzaspokoićjejciekawości,takbywreszciemogłazająćsię
tym,czympowinna?
–Czywspominałamoże,ojakieprzedsięwzięciachodzi?
–Niewprost.Wzasadzietoniewielemnietointeresowało.
Uważam,żemężczyźnimogąmiećswojetajemnice.Podobniejakmy,
kobiety.
–Właśnie.
–Ale…
–Ale?–zdziwiłsię,jakbywcześniejszestwierdzenieucinałocałą
dyskusję.Dlawiększościjegorozmówcówzapewnetak,aleniedla