Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
‒JestemRemy–oznajmiłazuśmiechem.
‒Robert,alewszyscymówiąmiBo.
Pomyślała,żetomianopasujedotegorozbawionego
mężczyznykryjącegosięzasztywnąfasadą.Mężczyzny
niezwykleatrakcyjnego.
Odpowiedniachwila,bywstaćiwyjść,Draycott.
Zanimgopoprosisz,żebyspenetrowałtwojerozgrzane
doczerwonościmajtki.Pamiętaszswójostatniseks?
Pierwszyijedynyskokwbok?Dwalatatemu?Byłtak
niezadowalający,żeprzysięgłaśsobie:nigdywięcej
Byłajednakgłuchanagłosrozsądku.
‒JakdługozostanieszwBellevue?–spytał,
przerywająctokjejwariackichmyśli.
‒Zdziesięćgodzin.Wyjeżdżamzsamegorana.
Mieszkaszwokolicy?
Skinąłgłową.
‒Samapodróżujesz?
Badałsytuację.Wiedział,żejąpociąga.Dostrzegła
towjegooczach.
‒Tak.
‒Przyjemnewakacjezwiedzaniekrainywina
–zauważyłobojętnymtonem,aonazaczęłasię
zastanawiać,czywłaściwieodczytałajegointencje.
Potemprzesunąłdłońimusnąłkciukiemjej
nadgarstek.Uważaj,Remy,igraszzogniem,upomniała
sięwmyślach.Niezdolnacofnąćsięprzedjego
dotykiem,takzwykłymijednocześnietakporuszającym,
podniosładrugąrękąkieliszekizwilżyławargi.
‒Noijakcisiępodoba?
Patrzyłnajejusta,wstalowychoczachmalowałasię
namiętność.Jakimcudemmiałtakspokojnytongłosu,