Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WMROKUSNÓW
3
nawiecznośćzostawaćtutaj,wśródludzi,aleobiecał,żebędą
odwiedzaćtenświattakczęsto,jaktylkobędziechciała.
Wróciszrano?spytała.
Oczywiścieodparłnatychmiastiuśmiechnąłsiędoniej
łagodnie.Aterazśpij.
Mocnoprzytuliłdosiebie,apotemwstałiwyszedłcicho,tak
byniktgonieusłyszał.
Powietrzenadworzebyłociężkieiduszne.Nadhoryzontem
przetaczałysięciężkiegrzmoty,jedenpodrugim.
Świat.
Kochałtenświatodtysięcylat.Ateraznawetbardziej.Teraz
miałconajmniejtrzynamacalnepowody,bykochaćgozcałychsił
ibyćszczęśliwym.Zakażdymrazem,gdyzamykałpowieki,widział
spojrzeniebrązowychoczuSary.Miałanadnimwładzę,jakiejnie
miałnikt.Dlaniejzrobiłbywszystko!
KROKIZBLIŻAŁYSIĘwolnoibezszelestnie,wszystkowokół
pogrążonebyłowgłębokimśnie.Wysokapostać,spowitaciemną
peleryną,przeszłaprzezpokójiprzystanęłaprzyniewielkim
łóżeczku,wktórymleżaładwójkanoworodków.Dziecispały,przy-
tulonedosiebie.Mężczyznapochyliłsięnadnimiostrożnie.Miał
długie,czarnewłosy,ajegotwarzbyławprostnieziemskopiękna,
oskórzewkolorzekościsłoniowej,niezwyklezmysłowychustachi
niemalżepłonących,zielonychoczach.Obliczejego,choćtakbard-
zopociągająceipiękne,budziłoodrobinęlęku,powodowanegobyć
możechłodembijącymzzielonychoczu,amożebrakiemchociaż-
bycieniauśmiechunatwarzy.
Wmilczeniuprzyglądałsięśpiącejdwójce,gdywpewnymmo-
menciejednozdzieciotworzyłooczy.Mężczyznadrgnąłlekko,ale