Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Poprosiłemowyższystandard–odparłwymijająco,
podchodzącdotelefonu.–Napijeszsięczegoś?
–Zamów,cochcesz–odparła,myślącoswoim
wyschniętymnawiórgardle,któremunicniemogło
terazpomóc.
Rashidzamówiłbutelkęszampana,alejeszczezanim
odłożyłsłuchawkę,zacząłrozpinaćkoszulę.
–Sypialniajesttam–wyjaśnił,kierującsię
dowspomnianegopomieszczenia.
Toraruszyłazanimiwkrótcezatrzymałasięprzed
ogromnymłóżkiemnakrytymfioletowąkapą,spod
którejwystawałanieśmiałośnieżnobiałapościel.
–Możenajpierwprysznic?–mruknął,ściągając
koszulęiodsłaniająctors,któregoniepowstydziłbysię
żadenzestrażakówbiorącychudziałwzbiórkach
pieniędzy,któreorganizowałacoroku.
Wpatrywałasięwniegojakzahipnotyzowana,
podziwiająctenmęskiideał.Drgnęładopierowtedy,
gdychwyciłszlufkępaska,adoniejdotarło,żeteż
powinnacośzrobić,zamiaststaćjaksłupsoli.
–Jasne–wydusiłaztrudem.Niedorastałatemu
mężczyźniedopiętiniechodziłowyłącznieojego
pozycjęspołecznąizasobnyportfel,którym
najwyraźniejmógłsiępochwalić.Byłidealnypod
każdymwzględem,aonaniemiałanasobienawet
pożądnejkoronkowejbielizny.
Mimowszystkozrzuciłabutyiwolnozaczęłarozpinać
koszulę,którąwkrótcezsunęłanaramiona.Spojrzała
wdółnaswójbawełnianystanik.
–Nieubrałamsięstosowniedo…
Pięknymężczyznaspojrzałnanią,ściągającbrwi,