Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Napoligonachtaktajnych,żewszyscyonich
zapomnieli,trzymaliznajomiojca,szykownipanowie
oficerowiewlśniącychjaklustrobutachzcholewami,
nerwowearaby.Surowistajenniudzielalinam
nazakurzonymmaneżubezlitosnychnauk,poktórych
musiałyśmyczerwonejakupawianasiedzeniachłodzić
wjeziorze.Cóżtojednakbyłozaszczęście,kiedywkońcu
wolnobyłownagrodęwyjechaćwtereniśmigać
wgalopieprzezwysokiedokolankrzakijagód,azające
isarnypryskałyspłoszonenawszystkiestrony!
Latobezkonibyłoniedopomyślenia,życiebezkoni
byłoniedopomyślenia.Oparłamwięcgłowęnarękach
ipowiedziałamrozmarzona:
Maszrację,Max,najwyższyczas!
Lasskończyłsięnagleiodetchnęłamzulgą.Droga
prowadzącaprzezksiążęcylasdoWichtelsbachubyła
coprawdabajeczniepiękna,aledlanormalnego
samochoduwłaściwienieprzejezdna.Pomiędzygłębokimi
koleinami,pozostawionymiprzezpojazdyrobotników
leśnych,zielskorosłotakwysoko,żekamienieiwiększe
garbyterenuzauważałosiędopierowtedy,kiedyczłowiek
jużnanichsiedział.Zpaskudnymzgrzytemsamochód
przezchwilęszorowałbrzuchempoprzeszkodzie,potem
kołaostatecznietraciłykontaktiwirowałybezradnie
wpowietrzu.Wduchusolidaryzowałamsięzwszystkimi
chrabąszczamitegoświata,któreleżącnagrzbiecie
imachającrozpaczliwienogamiwpowietrzuzwykłylos
chrabąszczamusiałyczućsiępodobnie.
MójsynJan,wyszkolonywharcerstwie,szczepSt.
Georg,natychmiastrozkwitał,szuflowałrękamigliniastą
ziemiępodkołaizzapałempróbowałwcisnąćpodnie
mojąkurtkę.Jazaśzastanawiałamsięgorączkowo,ile
czasuminęłoodchwili,kiedyspotkaliśmyostatniąludzką
istotę,jakdalekomożebyćdonastępnejwsi
iconamiłośćboskązrobię,jeżeliterazcośnadjedzie