Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CzęśćI
Ten,ktodoceniaurokdziewiętnastowiecznejpolszczyzny,polubi
PamiętnikiKoźmian,jakopoetazupełnieniestrawnydladwudzie-
stowiecznegoodbiorcy,błyszczywnichliterackimtalentem.Widać
tezaletyjużwpierwszym,wykastrowanymprzezsynawydaniu,lecz
wpełnidocenićjemożnadopierowedycjiz1972r.,oczyszczonej
zsynowskichingerencji.Niezwykłaplastycznośćisugestywnośćnar-
racjimaprzytymznaczenienietylkoestetyczne.Rzadkokiedyspot-
kamysięztakotwartymprezentowaniemswoichzapatrywańtrochę
wytartepowiedzenieDażdobólu”wydajesiętucałkiemnamiejscu.
Fragmenty
,któreusuwałlubprzerabiałAndrzejEdward,mogłyzgor-
szyćczytelnikasprzedstukilkudziesięciulat,aleichtreśćjeszczebar-
dziejkłócisięznaszymiobecnymiodczuciami.Trzebapodkreślić:to
jużnietylekwestiapoglądów,copewnychelementarnychwyobrażeń.
Wzestawieniuzutartymiodwieludziesięciolecisposobami
przedstawianiapowstanialistopadowego,opisyautorstwaKoźmiana
wywołaćmogązdumienie:
Wyszedłemnamiasto,cóżtozapostaćjego;sklepyjednepozamykane,
przydrugichzgrajahultajska,grożącajeodbijaćizłupić.Cozapostacie
okazałysięnaulicacholbrzymich,brodatych,wąsatych,częściejwłach-
manachniżwubiorach,zawszeuzbrojonychigroźnychhultajów,podob-
niejszychdozbójcówniżdomieszkańców.Ileżnowychinieznajomych
figurwojskowych,amiędzynimidzieci.Studenci,rzemieślniczkijakby
naprzedrzeźnianieichburdzieżnościsnującysiępoulicach,napastujący
przechodniówiwrzeszczący:DWolność!Wolność!”2.
Tosampoczątek,30listopada.Późniejbędziejeszczegorzej.Wyje-
chawszywlutymdoKalisza,autornieznalazłtampociechy:
Wnocysenprzerywałypiosnkirewolucyjne,wyciamotłochuwłóczącego
sięipijącegopoulicach;ileżbezbożnychirozpustnychśpiewek,ilebe-
zecnychibezwstydnychscenpodsamymioknamibiskupiegopałacusen
przerywały3.
Nadszedłwreszcie15sierpnia,dzieńdramatycznychrozruchów
isamosądówwarszawskich:
Leciałprzedemnąśmiejącsięradośnielubwścieklewarczącmotłoch;
ledwiepodmuramidomówtrotuaramimogłemsięprzecisnąćdobramy
domu;jużulicabyłanapchanamotłochem4.
10