Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
klientów.Wielokrotnieprzychodziładopracyjako
pierwszaiwychodziłapóźniejniżinni.Właściwienie
pamiętałajużnawet,kiedyostatnirazbyłanaurlopie,
jednaknotatkiwterminarzusugerowały,żemiało
tomiejsce,zanimzostałaasystentkąDomagały.Tylko
fakt,żelubiłapracęiwidziaławniejdużąszansę
narozwój,pozwalałjejznosićhumoryszefowej.Pocichu
liczyła,żenadejdziemoment,gdyporazostatnizamknie
zasobądrzwidogabinetuWioli,jednakwyobrażałasobie
chwilęzupełnieinaczej.Miaładostaćawans,nieodejść
zfirmy.Tymczasemsamasięzwolniła,dodatkowo
obrażającszefowąiodcinającsobiejakąkolwiekdrogę
powrotu.
Dopieronakorytarzuzdołałaochłonąćnatyle,
bypojąć,cosięprzedchwiląstało.Spaliłazasobąjedyny
most.Niepozostałojejnicinnego,jakszybkowepchnąć
dotorebkinajważniejszerzeczyizpodniesionągłową
opuścićpokój,wktórymmieściłosięjejbiurko.
Przynieśmipopracymójkubek!krzyknęłajeszcze
doswojejkoleżankiSylwiiizanimtazdołaławyłonićsię
zzastertysegregatorów,Ninazbiegłaposchodach
iwypadłanadwór,ledwiełapiączezdenerwowania
oddech.
Teraz,choćbudynekfirmyzostałdalekozajejplecami,
nadalbiegła,stukającwysokimiobcasamiopłyty
chodnika.Zwolniładopieroprzyprzystankutramwaju,
którymodlatkursowałapomiędzypracąidomem.
„Cóż.Zdajesię,żetoostatnikurs”,pomyślała
rozgoryczona,rozpaczliwiepróbującodnaleźćwsobie
optymizm.Możelepiej,żetendzieńwreszcienadszedł.
Pókicokażdegowieczoraodgrażałasię,żerzucipracę
uWiolki,bynastępnegoporankaznówmalowaćszminką
profesjonalnyuśmiech,wciskaćstopywczarneszpilki
iskupiaćsięnagaszeniupożarówwznieconychprzez
kapryśnąszefową.