Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NatorzekłPirnero:
—Wy?Ty?Nie!Niechcę,abysięmójzięćnarażałnatakie
niebezpieczeństwo.
—Wtakimrazieuważam,żewszyscy,którychtakkochamy,
sązgubieni.
—Przeklętahistorja!Trzebaichkoniecznieodnaleźć.Taksię
cieszyłem,żemamwreszciezięcia,aterazchcąmniezmusić,abym
gopoświęcił.Cóżtynato,Rezedillo?
Wszyscyspojrzelinapięknądziewczynę.
—Narzeczonamojajestdobraidzielna.
Wyciągnęładońradośnieręce.
—Puszczęcięniechętnie,Gerardzie,czujęjednak,żemożetobie
jednemuudasięczegośdopiąć.IdźwimięBoże!Przyrzeknijmitylko,
żebędzieszostrożny.
—Nieobawiajsię!Teraznienależęjużwyłączniedosiebie.Mam
inne,święteobowiązki;będęonichciąglepamiętał.
—Mówi,jakzksiążki,—rzekłPirnero,—JeżeliRezedillajest
odważna,dlaczegóżmniemiałobyzabraknąćodwagi?Kiedy
odjeżdżasz,mójzięciu?
—Dziśjużzapóźno—odparłGerard.—Wieczórwkrótce
nadejdzie.Jutrooświciesiadamnakoń.Dlawaszegospokojuwezmę
dwóchvaquerów,którzybędąprzynosiliwieściodemnie.——
Zostawszysamwpokoju,Gerardpocząłobmyślaćplandziałania.
Zgasiłświatło,otworzyłokno.Niebobyłousianegwiazdami.
Wydałomusię,żeusłyszałszmerjakiś.Doświadczonyznawca
sawany,nielekceważyłnajmniejszegodrobiazgu.Podszedłdookna
ispojrzałwdół.
Ktośwylazłzokna,umieszczonegopodjegopokojem.Może
tojakiśvaquerowracałodsłużącej?Nie,zbytwieleniespodzianek
zaszłowtymdomu,abysięmożnakontentowaćtemprzypuszczeniem.
—Stać!Ktotam?—krzyknął.
Nieotrzymałodpowiedzi.Nieznajomyminąłdziedziniecipobiegł
wkierunkuparkanu.
—Stać,albostrzelę!
Ponieważuciekającyiterazsięniezatrzymał,Gerardcofnąłsię
odokna,abychwycićswązawszenabitąstrzelbę.
Przyświetlegwiazdniemógłdojrzećpostaciuciekającego,widział
jednakdokładnie,jakizbiegobrałkierunek.Nacisnąłobydwacyngle.
Krzyksięnierozległ.
Gdybystrzelałśrutem,zpewnościąbytrafił.Dzielnijednakstrzelcy