Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pewniegdybynasmocniejprzycisnąć,umielibyśmypowiedziećcoś
natematmitozyimejozy.Aprzynajmniejudałobysięnam
przyporządkowaćtepojęciadoodpowiedniejpracowniwnaszej
podstawówce.Jajednaknieumiemsobieprzypomniećnawettego,jak
wyglądałydrzwidopracowniplastycznejwmojejszkole.Amoże
takiejpoprostuniebyło?
BliskopięćdziesiątlatszarościPRL-uteżmogłobywielewyjaśniać.
Aletonietak.Wystarczyspojrzećnaplakatyztamtychczasów,
porozmawiaćzarchitektami,obejrzećstarezdjęcia.Możeibyło
towszystkosiermiężne,zgrzebneibylejakie.Aleniebyłokiczowate.
Światniejesttakczarno-biały,bywszystko,cozłe,zrzucać
natamszarość.
Eksperymentzbólemoczubędziemożnapowtarzaćunasjeszcze
przezlata.BędziemywsiadaćdosamochodugdzieśwNiemczech
iruszaćnawschód.AlbogdzieśwCzechach,byskierowaćsię
napółnoc.Pominięciuniewidzialnejgranicypoczujemylekkie
ukłucie,leczpojedziemydalej.Bólbędzienarastał,aleprzecież
wiemy,żewkońcuminie.Jakośgooswoimy.
Wewstępiedopierwszegowydaniatejksiążkinapisałem,żejej
tematniejestważny.Nadaltakuważam.Politycyumieszczają
gonaszarymkońculistyobietnicwyborczych.Przeszkadza
wrobieniuinteresówprzedsiębiorcom.Nierozpalaumysłów.Można
zapytaćprzechodnianaulicy:„Nieprzeszkadzatopanu?”,ipokazać
palcem.Człowiekmachnieką:
Nie,nieprzeszkadza.Mogłobybyćtrochęładniejsze,alejasię
natymnieznamodpowie,awgorszymwypadkurzuci:Ludzienie
maczegodogarnkawłożyć,awysiębzduramizajmujecie.
Odbyłemdziesiątkitakichrozmów.OdtamtegowydaniaWan
ny
zkolumnadąminęłosiedemlat.Trochęsięjednakwtymczasie
zmieniło.Mamywkońcuustawękrajobrazową,którejtakwyczekiwał
MarcinRutkiewicz,jedenzbohaterówtekstuJesteśtylko