Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemasprawy.NapewnozałatwiętenproblemzMartynąlepiej
niżty.
To,copowiedziałampóźniej,absolutnieniezostałosprowokowane
przeztegookropnego,zarozumiałegonauczyciela,któryprzyjechał
zmiastaimyślał,żewszystkowielepiej.
Gdybymchciała,mogłabymtozrobićlepiej.
Udowodnij.
Niewiem,czemutakłatwoulegałamemocjomprzyWitku,
bożedałammusiępodpuścić,byłodlamnierówniejasnejak
równanierozpisywanewłaśnieprzezTomkanatablicy.Przeniosłam
jedozeszytu,poprawiającwszystkiebłędy.Nauczycielichnie
zauważył,zajętywypełnianiemdziennika.ATomkowizachwilęsię
oberwie.
Jaktozwyklebywałonamatematyce,wytrzymałamkilkaminut,
nimodpłynęłammyślamidalekopozabudynekszkoły.Przywykłam
jużdodziwnych,nieregularnychwizytdemonówproszących
onajróżniejszeprzysługi(sprowadzeniewikaregonadjezioronie
załapałobysięnawetdopierwszejtrójki),alesprzeczkaznauczycielem
matematykiicałetogadanieopocałunkuWelesawytrąciłomnie
zrównowagi.
Zabawne,bojeśliporównaćwzbudzającązaufanietwarzWitka
ipodejrzliwespojrzeniestojącegoprzedemnąGórskiego,toraczej
spodziewałabymsiękłótniztymdrugim.NieżebytwarzWitka
wogólemnieobchodziła.Pókiniemiałamojejpięściwbitej
wpoliczek,równiedobrzemogłanieistnieć.
TyradęGórskiego,znudzonegorównaniaminarówniznami,
przerwałopukanie.Tomekrozpromieniłsięipośpieszniewrócił
doławki.WprogustanęłaZuzia,mizerna,jakbyniespałacałąnoc,
zciemnymisińcamipodoczami.Tużzaniądoklasywtoczyłasię
czarna,maziowatachmura,częściowoprzyklejonadoplecówmojej
przyjaciółki.
Uniosłambrwi.
Maźwytrzeszczałanamniewielkie,czarneślepia.Serio,miała
oczy,nieściemniam.JaktenwilkodCzerwonegoKapturka.
PrzepraszamzaspóźnieniewymamrotałaZuza,wlokącsięnoga
zanogąprzezklasęiniezaszczycającGórskiegospojrzeniem.
Usiadłaobokmnieiprzetarłaoczy.