Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Wenus
Głuchacisza.Biel,jakbymznajdowałasięwchmurach.Niebyłam
wstaniesięruszyć.Dopieropokilkuchwilachdotarłodomnie,gdzie
jestemicosięstało.Mrugałampowiekami,aświadomośćpomału
wracała.Upadłam.
Leżałamterazwjakimśniewygodnymłóżku,przykrytakołdrą
wzgniłozielonymkolorze.Tużobokstałaaparatura,doktórejmnie
podłączono.Słyszałamświdrującedźwięki.Pikanie.Kapanie
kroplówki.Próbowałamsiępodnieść,aleszybkoopadłamzpowrotem
namaterac.Auć.
Mała,wręczklaustrofobicznaszpitalnasala,wktórejwszystko
byłomdłe,przyprawiałamnieobólgłowy.Przypomniałamsobie
onim,gdywspomnieniazaczęływracać.Kurde,byłamtakblisko
mety.Gdybymtylkojeszczetrochęprzyspieszyła…Auć.Zawładnęła
mnątotalnabezsilnośćizrobiłomisięniedobrze.
Chciałamteżkogośzawołać,leczjedynydźwięk,jakiwydostał
sięzmojegogardła,byłmarnymjękiembólu.Czekałam,zaciskając
pięści,apaznokciewbijałymisięwewnętrzadłoni.Ilejeszcze?
Pytaniepowracałojakecho,wypełniającmojemyśliniczymupiorny
refren.Drżałamcała,asercebiłotakgwałtownie,jakbywkażdej
chwilimogłowyskoczyćzmojejklatkipiersiowej.
Wskazówkizegaramonotonnieprzesuwałysiępotarczy.
Wgapionawnie,czułamcorazwiększeznużenie.Oczysamemisię
zamykały.Stłumionegłosywabiłydosiebie.
Wenus,Wenus,kochanie,chodźdomnie.
Mama?
Czułamwustachsłonysmakłez.Gdziebyłam?Czemubyłotam
takjasno?Pusto?Mrużyłamoczy,podążajączawołającymmnie
głosem.
Wenus,chodźdomnie!
Niemiałamwątpliwości,głosnależałdomojejmamy,ale
przecieżonazginęłakilkalattemuwwypadkusamochodowym.Czy
tooznaczało,żejateżnieżyję?Starałamsięotworzyćoczy,bez