Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Napo​rdze​wia​łąhu​śtaw​kę,zktó​rejobła​zi​łafar​ba.
Nadrew​nia​nąpia​skow​ni​cę.
Inatrze​pak,zaktó​rymsta​ławia​taśmiet​ni​ko​wa.
Miałtamspędzaćczaszeswoimsynem.Chciał
nauczyćgobujaćsięnahuśtawce.Pokazaćmu,jakgrać
wkapsle.Apóźniejnauczyłbygojeździćnarowerze
iro​bićwy​myknatrze​pa​ku.
Alemożesamsie​bieokła​my​wał.
Może,skoroniemiałnawetczasuchodzićznim
naspacery,niezauważyłby,kiedysynbyurósłizaczął
za​my​kaćsięwswo​impo​ko​ju,stro​ni​ącodro​dzi​ców.
Samprze​cieżteżtakibył.
Pozatymodkolegówzpracysłyszałnieraz,
żedorastanieichdziecibyłobłyskiemnaniebie,ledwie
zauważalnymmgnieniem.Wieluznichciężkopracowało,
łapałofuchy,łączyłoetaty,żebyodnaleźćsię
wrzeczywistości,którązafundowałimBalcerowicz.Trzy
latapotym,jakSolidarnośćprzejęławładzęwkraju,gdy
wojskarosyjskiewciążopuszczałyjednostkirozlokowane
natereniePolski,onsamliczył,żebędzielepiej,żejego
dziec​kowy​cho​wasięwdo​bro​by​cie.
Tar​gałnimbo​le​snyżal,żewszyst​kopo​szłonietak.
Mielisiębudować,obiecałjejto,gdyzaszławciążę.
Tylkożekrótkopotym,jakwkrajurządziliWałęsa
zMazowieckim,cenymateriałówbudowlanych,które
itaktrudnobyłodostać,wystrzeliłyjakszalone.Dlatego
zdążylijedyniepobudowaćpiwnicę,zalaćstrop.Potem
postawilijeszczekilkacegiełwnarożnikachbudynku
irobotastanęła.Obiecałjej,żewiosnąrusząnanowo
zpracami,aletobyłymrzonki.Resztępieniędzy
prze​zna​czy​linare​montmiesz​ka​nia.
Nabu​do​węmie​lijesz​czeczas.
Tomiałbyćdomdlasyna.
Po​now​niepo​czułsło​nysmakwustach.
Oblizałwargimokreodłez,poczymodkręciłbutlę
zformalinąiprzelałpłyndosłoja,wypełniając
gowniewielkiejczęści.Dolałwodydestylowanej
izamieszał.Ostrożniedźwignąłwiadrozpodłogiiustawił