Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–prychnęła.
–Czymążmówił,żezaprosiłnasnaspotkanie?
–kontynuowałaHerman,niezrażona.
–Tak.
–Kiedy?
–Dwadnitemu,wsobotę.
–Czyliwdniuzaginięcia.
–Tak,przedpołudniem.
Rzeczywiście,Hermanokołojedenastejrozmawiała
telefoniczniezAndrzejemWitbergiemipotwierdziładatę
spotkaniawGrudziądzu.Chciałatozrobićwpiątek,ale
zapomniała.
–Czekałnanaszprzyjazd–dodała,aWitberg
wzruszyłaramionami.
–Powiedział,żeprzyjedziepolicyjneArchiwum
XzBydgoszczyiżektośnanowozajrzywaktasprawy.
Wkalendarzuściennymzaznaczyłtendzieńczarnym
flamastremidopisałgodzinęorazpaninumertelefonu.
Perspektywawaszegoprzyjazducałkowicie
gopochłonęła.Bardzosięotopokłóciliśmy.
–Dlaczego?–DoMariiHermanpowolidocierało,
żeAndrzejWitberg,wbrewtemu,comówił,nie
owszystkiminformowałżonę.
–ObojekochaliśmyFilipka,byłspełnieniemnaszych
marzeń,aleniktgonamjużniezwróci.–Popoliczkach
kobietyspłynęłyłzy.Hermanmiaławrażenie,żejeżąjej
sięwłosynagłowie.–Dużoczasuminęło,zanimsię
ztympogodziłam.
–Apanimążniepogodziłsięztymnigdy,prawda?
Kobietapokiwałagłową,poczymzapytała:
–Czytałapaniakta?
–Wielokrotnie–odparłakomisarz,boznałajeniemal
napamięć.
–WięcnatrafiłapaninainformacjęogrupieToboły.
–Toprawda.
–Oninieprzebieraliwśrodkach.Ludzkieżycienicdla
nichnieznaczyło.Liczyłysięwyłączniepieniądze.