Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znajdywałjeszczeczasnapracęwpiekarniustarego
Jakuba–żydowskiegowłaścicielategożmiejsca.Sama
Bognawielerazykryłabrata,gdytenwymykałsię
ponocachdodziewczyny,udawałajednak–całkiem
nieudolniezresztą–żeniejesttympomysłem
zachwycona.
–Mamciamówi,żeniebędziecidzieciakabawić.
–Jakiegodzieciaka,namiłośćboską?–pytał,gdypod
osłonąnocyodchodziłwcorazbardziejznanymsobie
kierunku.
–Tego,cogozMaryśkązmajstrujecie–odpowiadała
dobitnie.
–Tyśniezamłodanatakierzeczy,Bognuś?–odwracał
sprytniekotaogonemJanek.–Ledwośodziemiodrosła.
Wracajlepiejdodomu.
–Zamłoda?Narozumcipadło?JaiNelatylkotrzylata
jesteśmyodciebiemłodsze.Mamciamówi
–kontynuowałaBognaniestrudzenie–żeniebędzieprzy
babachwkościeleoczamiświeciła,jakMaryśkazaciąży
przedślubem.Odrazuwszyscybędąwiedzieć,
żetotwoje.
–Tysięonicniemartw.–Janekzatrzymałsięwpół
krokuioparłdłonienaramionachsiostry.–Jeszczetrochę
izarobięustaregoJakubanaślubimamciaonicnie
będziemusiałasięmartwić.Ipierścionekkupię.
Umiastowegojubilera,znajwiększymoczkiem.Ipowiedz
mamie,żenawetjakbyMarysiaija…tozdążymy
ześlubem,zanimówbrzuchsiępojawi.
–Chcesz,żebymtakieświństwamatceopowiadała?
–Bognaudałaoburzenie.
Janekroześmiałsięszczerze.
–Krewniewoda,siostrzyczko.Samasięotym