Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Chodź,Pompon!–Marcelzawołałpsa,któryniechętnieporzucił
nurkowaniewśniegu.
PrzezchwilęPomponbyłtrochęobrażony,żespacersiękończy,ale
gdyMarcelzapinałsmycz,kudłatykundelekmachałjużswoim
rosochatymogonem.Zakręciłsięwkółkojakbączek,owijającsmycz
wokółnógchłopca.Marcelwpadłwzaspę,aPomponzaszczekał
wesoło,jakbysięzniegopodśmiewał.Marcelwcalesięnieśmiał.
Wygrzebałsięzzaspyizponurąminąruszyłwstronęwejścia
dobloku.
Tużprzyskrzynkachnalistyminąłsąsiadkęspodtrójki.Pani
Janinawjednejręcetrzymałalaskę,awdrugiejsmycz,naktórej
prowadziłajamniczkęFionę.NajejwidokPompondosłowniedostał
szałuizacząłoszczekiwaćjązprędkościąkarabinumaszynowego.
Przytympociągnąłchłopcatakmocno,żetenmusiałsięzłapać
metalowejskrzynki,żebynieupaść.Jamniczkaniepozostaładłużna
Pomponowiizaczęłajazgotać.Marcelaodrazurozbolałaodtego
głowa.
–Lepiejtrzymajtegopsa!–zajazgotałastaruszkapodobniejakjej
jamnik.
MarcelprzyciągnąłPomponadosiebieiprawierozpłaszczyłsię
naścianie,żebyprzepuścićsąsiadkęmruczącącośjeszczeodzieciach,
którychniemaktowychowywać.Paradne!Tochybająktośpowinien
wychować!Ijejokropnegopsa!Chłopieczdjąłkurtkę,strzepując
zkapturacałązaspęśniegu,którynatychmiastzamieniłsięwmokrą