Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odrodzinydowiadująsięodemonstracjach,pewnieczują
siędośćpodle.
Dlanasludziemaszerującytutajzczerwono-żółtąflagą
WietnamuPółnocnegowczasie,gdynaszechłopakitam
umierały,bylizdrajcami.Niezależnieodpoglądów
natematsamejwojnytakiezachowaniebyłozwyczajnie
niestosowne.Niewiedzieliśmyjeszcze,żewśród
protestującychnasibraciaisiostryiżewkrótce
przyłącząsiędonichweteranizWietnamu.Alezamiast
iśćdocentrumiwalczyćzdemonstrantami
antywojennymi,Pułkownikchciałzorganizowaćwłasną
kontrofensywęijechaćbezpośredniodoWietnamu,
bywesprzećnaduchunaszychchłopaków.
Musimyichwesprzeć!krzyknąłznów.
Miałempodobneodczucia,aletakawyprawawydawała
sięrzecząekstremalną.NiemogłemdaćPułkownikowi
mojejkartyżeglarskiej.Ajaodjakiegośczasu„miałem
plażę”toslangoweokreślenieprzerwywpracy
nastatku.Niemiałemzajęcia,spotykałemsiętylko
zkumplamiprzypiwie,podczasgdynasiprzyjacieletam
umierali,zostawalirannialbocierpieliwinnysposób.
Pomyślałem:namoichpapierachmogęsięprzedostać
doWietnamujakocywil.Mamczas.Możemógłbym
tozrobić.Araczej:muszętozrobić.Władzemniepewnie
zatrzymają,alemuszęspróbować.Muszę.
Dobra,Georgepowiedziałem.Przygotujmilistę
chłopakówiinformacje,wjakichjednostkach,aprzy
najbliższejokazjizawiozęimpiwo.
Tobyłodośćnonszalanckiestwierdzenie,alewłaśnie
taksięwszystkozaczęło.