Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wiesz,ojcze,żeposprawdzeniujakościskóryiustaleniuceny,
wstacjizaopatrzeniadająjeszczewnagrodędwadzieścianabojów.
Dziennikarzmiałrachunki,więcwszystkosamsprawdził.Jak
wróciłdookręgu,zaraztonadałwradiuipowiedział,żeLamdżaw
niedługodogoniBuhe.Lamdżawtaksięprzestraszył,żepotem
dawałskóryinnymdosprzedania.
Biligzmarszczyłbrwi.
Wydwajitakzabijaciezadużowilków,najwięcej
zewszystkich.
NaszestadopasiesięnajbliżejgranicyzMongolią
ZewnętrznąbroniłsięBat.Wilkówitakjesttamnajwięcej,ajak
niebędziemyichzabijać,jeszczewięcejbędzieprzechodzićdonas
zzagranicy.Wtamtymrokuniewieleźrebakównamsięuchowało.
Aczemuobajtujesteście,aZhangJiyuansamjedenpilnuje
koni?spytałBilig.
WilkówjestdużownocyodparłBat.Wtedy
myprzejmujemywartę.Onnigdyniechodziłzadniapogazele,
więcmybędziemyszybsi.
Zimowesłońcenadwyżynąniewznosisięwysoko,alewydaje
sięcorazbliższeziemi.Niebieskieniebopobielało,awrazznim
pobielałyżółtetrawy.Wierzchniawarstwaśniegurozpuściłasię
trochę,tworząclśniącelustroiwtympotężnymbiałymblasku,
ludzie,psyikoniewyglądalijakzjawy.Wszyscymężczyźniwłożyli
czarneokulary,akobietyidzieciprzysłoniłyoczyrękawami.Kilku
dotkniętychjużśnieżnąślepotąpasterzykrówmocnozacisnęło
oczy,aleitakspodpowiekpociekłyimłzy.Zatopsyszeroko
otwartymioczamiuważnieśledziłyskaczącegdzieśdalekozające,
alboznosamiprzyziemiwęszyłyśladylisównapoboczu.
Gdyzbliżylisiędomiejscapolowania,psynatychmiastodkryły
naśnieżnychzboczachpadlinęipopędziłykuniejzujadaniem.
Niektóre,jeszczegłodne,rzuciłysięnazostawioneprzezwilki
resztki,aleBarikilkanajlepszychpsówzjeżyłysięirozbiegły,
węsząciszukającnaśnieguwilczychodchodów,zeskupionym