Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jasne.
Przygotujęjakiśmocnyrytuałirozwalimysystem.
Znówsięzaśmiałaiszybkowykrzywiłausta.Uśmiech
bolał.
Więc…naraziepowiedziała.
Narazie.
Piotrociągałsięjeszczechwilę,jegoręcedrgnęły,jakby
chciałjeszczerazprzytulić,alechybauznał,żebyłoby
todlaniejzbytwiele.Szkoda.
Odwróciłsięnapięcieiruszyłnaprzystanek
tramwajowy.Gdyzanimpatrzyła,jeszczeprzezpewien
czasgrzałjegoogień.Zastanawiałasię,comiał
namyśli,mówiącoprawdziwejmagiiiotym,żeczekał
nakogośtakiegojakona.
Najejpoduszcebyłojeszczewgłębienie,jakbydopiero
cowstała.Baltpołożyłsięobokdelikatnie,bynie
zniszczyćtychśladów.Pościelwciążniąpachniała,
złóżkasączyłasięjejaura.
Umarlioboje.To,żeonżyłfunkcjonowałbyło
zwykłymudawaniem.Jegociałoleżałonałóżkujak
martwe,pozbawionesiłypalcespoczywałynakołdrze,
nieczującjejmiękkości,brązowewłosyigęstabroda
przestałylśnić,policzkilepiłysięodzaschniętychłez.
Wostatnichdniachmusiałsobieprzypomnieć,jaksię
płacze.Najpierwjegociałobuntowałosięprzeciwko
temu,wreszciedałsiępokonaćipochłonąłgomrok.
Takwięcumarł,niczegownimjużniebyło.Zamknął
opuchniętepowieki.Wciemnościlepiejwyczuwał
Tamarę.Toniebyłajejobecność,żadenduch,aleraczej
to,coponiejzostało:cząstkienergii,magiasączącasię
zkolorowychsznurów,któreplotłazawsze,gdymusiała
nadczymśpomyśleć.Widziałjewokółporęczyfotela,
któryjużnigdyniebędziesiękiwałporuszonyjejciałem.
Baltmimowolniewracałwspomnieniamidodnia,kiedy
siępoznali.Pierwszejnocy,którąspędzilizesobąnatym