Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—O,widzę,żeprzygotowujeszsiędopracy.—Głos
Tobiaszawyrwałjązzamyślenia.
—Owszem.Wybieramsięnanagranie.
—Niemusiałaśtegomówić.—Uśmiechnąłsięlekko.
—Poznajętęminę.Skupienieidrapieżnywzrok.Redaktor
Wrońskaruszadoboju!
—Toironia?—Spojrzałanamężczyznępodejrzliwie.
—Nigdywżyciu!Raczejpodziw.Zawszezzazdrością
patrzyłemnato,jakpodchodziszdopracy.Zero
kompromisówipełnezaangażowanie.
Martynazmarszczyłabrwi.ZnaładoskonaleTobiasza
iwydawałojejsię,żemówiserio,alejegogłosbrzmiał
jakośinaczej.Nieumiaładokładnieokreślić,ocochodzi,
leczczuławnimcośnowego,czegodotejporynieznała.
—Tytakżeangażujeszsięwpełniwto,corobisz
—odparłapokrótkimnamyśle.—Dlategozawsze
lubiłamztobąpracować.
Tobiasznieodpowiedział.Postawiłkubeknapodstawce
ekspresuipatrzyłnacienkąstrużkęnaparuwypełniającą
naczynie.Dziennikarkazkoleiobserwowałajego.
Zzaskoczeniemstwierdziła,żewyglądanazmęczonego.
Ciemnecieniepodoczamiikilkudniowyzarostpogłębiały
towrażenie.Dopieroterazzdałasobiesprawę,
żeodjakiegośczasuniewychodził,żebypobiegać.Nie
widziałateżnigdziejegosportowejtorbyaniciuchów,
którezabierałnasiłownię.Czyżbyzaniedbałto,cozawsze
byłodlaniegotakważne?
Chybazadużopracuje—uznała.—Poświęciłsię
całkowicietejpizzerii.Tylkoczyniezabardzo?
TymczasemTobiaszusiadłprzystoleisięgnął
poplasterszynkiztalerzaMartyny.
—Dziśbędęnagrywałarozmowęzczłowiekiem,który
tworzyrzeźbynamiaręindiańskichtotemów
—zagadnęła.
—Tak?Sądziłem,żejedziesznadokumentację
—odpowiedział,aleniepodniósłwzrokuznadkubka.