Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przezostatniemiesiącewciążrobiłamtylko
dokumentacjęprzypomniała.Porawreszcienacoś
konkretnego,bojużkończąmisięnagranewcześniej
odcinki.
Pokiwałgłową.
Inawetniezapytasz,zkimbędępracować?
kontynuowałaMartyna.
Zkim?
Trochęzezłościłatabeznamiętnareakcja.
Poszłamzatwojąradąidałamogłoszenienakilku
fachowychiamatorskichgrupachwyjaśniła.Zgłosiło
sięsporochętnych,aleniestetywiększość
topoczątkujący.
PrzykromimruknąłTobiasz.
No,niejesttakźle.Wyłuskałamchłopaka,który
dobrzerokuje.NadodatekmieszkawSkarżysku-
Kamiennej,więcłatwiejbędziesięzorganizować.Madużo
zapałuichęćdopracy,ajegopróbkicałkiemniezłe.
Oczywiście,dalekomudociebie.
Ostatniezdanieniebyłokurtuazjączykomplementem,
alestwierdzeniemfaktu.Nieznałalepszegooperatoraniż
Tobiasz.Mężczyznajednakniezareagowałwżaden
sposóbnajejsłowa.
Mamnadzieję,żeudamisięstworzyćcoś
nadobrympoziomie.Wiem,żeniemaszczasu,aleczy
niemógłbyśrazczydwapojechaćznamiipokierować
nimtrochę?Każdawskazówkabędziecenna.Toco?
Dałobyradę?
Tak,pojadęodparłkrótko.
Zdziwiłasię,żeniezaprotestował.Właściwiepowinna
sięcieszyć,aletabezdyskusyjnazgodabyłazupełnie
niepodobnadotego,jakzazwyczajzachowywałsię
Tobiasz.
Źlesięczujesz?zapytałaztroską.
Pokręciłprzeczącogłową.
Napewno?Bodziwniesięzachowujesz.Możejesteś