Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odmłodegoRomka.Oczywiścietakiwyglądnieczynijejpięknączy
choćbyładnąmamnieprzyjemnewrażenie,żeZuzamawśród
studentówopiniębrzyduli,leczjakochambardziejniżktórekolwiek
zmoichdzieciczywnuków.Niefaworyzujęjej,aleteżniezamierzam
siętegowypierać.Takpoprostujestinicsięniedanatoporadzić.
Zuzazjadłaostatnikawałekciastajaknatakiegochudzielca
mazaskakującodużyapetytioblizałapalce.
Mamacimówiła,żelatemjedziemywTatry?
Skinęłamgłową.
Chcemychodzićodschroniskadoschroniska,zplecakami
wyjaśniła,choćtooczywiścieteżjużwiedziałam.Niemasznic
przeciwko?
Dlaczegomiałabymmieć?
Nowiesz,zpowodudziadkaRomana.Zawszenazywała
go„dziadkiemRomanem”,cobyłonaswójsposóburoczeibardzo
wstyluZuzy.Będziemyuważaćzapewniła.Wnaszejgrupie
doświadczoneosoby,apozatym...
Niemamnicprzeciwko.
Serio?Mamamówiła...
Domyślamsię,comówiła.Łatwobyłozgadnąć,żeJustyna
próbowałamniewykorzystać,bywyperswadowaćcórcewyprawę.
Jedźciesobienazdrowie.Pozatymitakjesteśtrochęzaduża,żeby
ciczegokolwiekzabraniać.
Zaczerwieniłasięlekko.
Wiempowiedziała.Alewolałabymniejechaćbeztwojej
imamyzgody.
Mojąmasz.Udałomisięnawetpowiedziećtocałkiemszczerze.
Zuzabyłarozsądnądziewczyną,apozatymjakajestszansa,żetaka
samatragediawydarzysiędwarazywtymsamymmiejscutejsamej
rodzinie?Tomówiłrozum.Przeczuciepodpowiadałocośzupełnie
innego,jednakpostanowiłamjezignorować.