Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
aromatycznegodymu.Usiadłemirównieżzapaliłem.
–Czytobędziekoniec?–zapytała.
–Taksądzę–odpowiedziałem.–Byłbymzdziwiony.
Alenawszelkiwypadekchciałbymtubyćwprzyszłym
tygodniu.
–Dlaczegotosięodbywarazwtygodniu?
–Możemysiętylkodomyślać.–Przypomniałemsobie
doświadczeniazbłonąinterwymiarową.–Możezłodziej
musiprzezkilkadziesiątgodzinładowaćspecjalne
akumulatory,możezakażdymrazemkalibrujeaparaturę,
możecośsięzużywalubniszczy.–Zastanawiałemsię
chwilę.–Postawiłbymnaładowanie.
–Aniemametody,bysiędowiedzieć,jakskuteczna
byłatwojabroń,młodzieńcze?
–Pewniejest.–Wzruszyłemramionami.Szczerze
mówiąc,chciałemsamwzaciszudomowychpieleszy
sprawdzićskutecznośćswojegopomysłu,aleskoro
zostałemwywołany…–Toznaczysądzę,żemożnaby,
ale…–zawahałemsię.
–Proszęojasnąiwyczerpującąodpowiedź–zażądała
klientka.–Wkońcupłacęci!
Wzruszyłemsię.Dwudziestkadziennie,towystarczy
nabenzynęiparkowanie,przeciętnyrozwodowyczłap
bierzeodusiłującegowywinąćsięzwęzłówmałżeńskich
mężastopięćdziesiątdodwustu,wporywachdotrzech
setek.Pluskoszty.Kosztówniemalniemiałem,trzeba
przyznać.Comitamtesiedemsetekzabomby?!
–GdybypanimiałakomputerzGlobNetem…
–powiedziałembezwiarywtakąmożliwość.
PaniGroddehaarodstawiłafiliżankęimyślałachwilę.
Potempostukałakostkąpalcawstolik.Wdrzwiach
pojawiłasię„córkaJosepha”.
–Czymymamyjakiśtaki…komputer?–zapytałapani
Groddehaar.
–Tak,proszępani.Przynieść?