Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poniteczce.Onanie.Czekała.
Nettoppisnąłponownie.O,terazlepiej.
Proszęposłuchaćpowiedziałem,przelatując
wzrokiemekran.Tojestdziewiątylistopadadwatysiące
drugiego.Wydarzyłosię,conastępuje…Zacząłem
czytaćzekranu:
„Dwadzieściaminutprzedrozpoczęciem
meczumiejscowychTrawlerówzprzyjezdną
drużynąStalowychKotłówzparkinguprzy
stadioniebuchnęłafalastraszliwegofetoru.Obłok
odoruoniespotykanejsileogarnąłcałystadion,
powodująctorsjecałejczterdziestotrzytysięcznej
widowni.Meczniedoszedłdoskutku,kibice
wpaniceismrodzieopuścilistadion.Obie
drużynyschroniłysięprzedfetoremwszatniach,
aleokazałosię,żefiltryklimatyzacjiniepotrafiły
sobieznimporadzić.Takwięczawodnicyrównież
niebyliwstaniepokazaćsiękibicom.Zresztą
kwadranspóźniejwidowniabyłajużpusta,
panowałtylkoprzenikliwysmród,wzmocniony
jeszczeprzeztorsjespanikowanychkibiców.
Specjaliściniepotrafiąwyjaśnićtegofenomenu
najczęściejtłumacząowąeksplozjępiekielnej
wonitym,żedoszłodojakiejśsamoistnejreakcji
wkanalizacjitejstarejprzecieżczęścimiasta.
teżtacy,cowidząwtymzemstę„gwałconej
przyrody”,apolicjaznalazła,jaksię
dowiedzieliśmy,świadka,którytwierdzi,żeobłok
potwornieskondensowanegoodoruwypłynął
zpółciężarówkistojącejnaparkinguprzy
stadionie.Policjajednakwchórzeznaukowcami
wykluczamożliwośćwyprodukowaniatak
skutecznejbombyzapachowej…”
Podniosłemgłowęipopatrzyłemnagospodynię.
Skinęłazaprobatą,alemyślamibłądziłajakbygdzieś
obok.Jejpapierosdopaliłsięsam;gdyocknęłasię