Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakzawsze…TymrazemMarysiawywróciłaoczami,dając
matcedozrozumienia,żeprzecieżjużoddawnaotymwieinietrzeba
jejtegopowtarzaćprzykażdymsamodzielnymwyjściu.Buziak!
Przedwyjściemuśmiechnęłasięjeszczewstronęrodziców,
przyłożyłaprawądłońdoustipocałowała.Potemcałusazdłoni
zdmuchnęłaprostowichkierunku.Zniknęławdrzwiach,zanim
zdążylijejgoodesłać.
2.
Poniedziałkoweporankibywałydlaniejciężkie.Nietylkodlatego,
żesobotyiniedzieleobfitowaływdużeilościpochłanianegojedzenia
ialkoholu,aleprzedewszystkimdlatego,żekoniecznośćwstawania
ogodzinieszóstejranopodwóchdniachwzględniedługiegosnu
uważałazawymysłsamegoszatana.Głowapulsowałanieprzyjemnym,
uciążliwymbólem.Obieskroniepaliły,prawatrochęmocniej.
Nienawidziłategouczucia,kiedymiaławrażenie,żektośpowoli,
płynnymiruchamiwkręcajejśrubępoobustronachczaszki
nawysokościoczu.
Powlekłasiędołazienki,próbującwdrodzerozmasowaćobolałe
skronie.Oczyjeszczemiałaprzymknięte,jakbyszerszykontakt
zeświatłemmógłsprawić,żebólstaniesięjeszczemniejznośny.
Zaklęłakilkarazypodnosemirozpoczęłaautomatycznąprocedurę
przygotowańdopracy.Obiecywałasobie,żejeślidojdziedosytuacji,
wktórejniebędziejużwstaniezakrywaćmakijażemfizycznych
efektówswoichalkoholowychwieczorków,natychmiastprzestaniepić.
Starałasięniemyślećotym,żepodobneobietniceskładająsobiesetki
alkoholikówkażdegodnia.Niebyłaprzecieżalkoholiczką.Ona
potrafiłarozróżnićochotęnarelakszlampkąwina,wdodatku
drogiego,odkoniecznościnapiciasięczegokolwiekigdziekolwiek,
bylewzapomnienieodszedłbólfizycznyipsychiczny,który
przynosiłatrzeźwość.
Rozpuściławłosy,byodrobinęzasłonićowalswojejtwarzy,nie
znosiłago.Kwadratowa,męskaszczękanietylkododawałajejlat,ale
teżsprawiała,żewjakiśmałookreślonysposóbstawałasię
odpychająca.Przypierwszymwrażeniuwydawałasięagresywna,
złowrogonastawiona,możenawetwulgarna.Jednaktotylkopierwsze