Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ichwałaci,Odynie,żeniewpuściłamMozesa,
zmiotłobygozJohannesburga,takżedoleciałby
doKapsztadu.
–NieleczonyChADprowadzidonieobliczalnych
zachowań,bardzoniebezpiecznychnietylkodlaciebie,
aleteżdlaotoczenia–kontynuowałdoktor.–Możesz
zaszybkojeździćsamochodem,dokonywać
impulsywnychdecyzji,nadużywaćalkoholu,inicjować
przypadkowerelacjeseksualne,myślećonarkotykach
–przerwałipopatrzyłnamniepytająco.
Poczułamsięzmuszonazabraćgłos.
–Znarkotykaminiemamżadnegoproblemuinigdy
nawetichniepróbowałam.O,przepraszam,paręrazy
paliłamtrawkę,aletensmak,którymipotympozostał
wustach,skuteczniemnieodniejodrzucił–wyjaśniłam.
–Codoreszty,totrochęmogęsięzgodzić.
–Zastanowiłamsięchwilę.–Awsumienawetbardzo,
jeślichodzioimpulsywnedecyzje.Natomiastzseksem
odczternastulatjestemniezmienna,azsamochodem
toraczejmamodwrotnie,wstanie,jakrozumiem,manii
nieprowadzę.
Zatolatamnamiotle–dodałamwmyślach.
–Ogólnienielubięprowadzić–wyjaśniłamjużnagłos.
–Ijeżdżębardzoostrożnie,tylkonotoryczniesięgubię.
Iwjeżdżamwjakieśgłupawesłupkinaparkingach.
Jeszczewtrakciewygłaszaniategozdaniastanął
miprzedoczamiparkingszpitalai„gdzieś”zaparkowane
mojeauto.To„gdzieś”byłobardzoniepokojące.
–Zalkoholipijętylkowinoiodczasudoczasukoniak,