Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
aleszybkoodrzuciłampodejrzenie,żeznajdujęsię
wrękachpsychopaty.
Każdymajakieśhobbypomyślałam.Widocznie
tojakiśwspólnymianownikzainteresowańpsychiatrów.
Przyszpilićdotablicyizatrzymaćwruchuprzeróżnego
rodzajukolorowedogranicbóluumysły.Itaksobienanie
patrzeć,imiećsatysfakcję,żeudałosięjeujarzmić,
dziękiczemujużnielatają.
Zastanowiłamsięchwilęnadwizjądziwnegojakdla
mniehobby.Jednakniemogłamsobiewyobrazićdoktora,
„RudegoKróla”,latającegozsiatkąpołącewpościgu
zamotylami.
Napewnojekupowałpomyślałam.Alewsumie…
Ktotowie?
Wrogugabinetustałapotężnaszafazrobiona
zjakiegośdrogiegodrewna,rzeźbionawesy-floresy,
wypełnionabibelotamiibardzomądrymiksiążkami.
Nabiurkuleżałykartotekipacjentów,chusteczki
higieniczneniezbędnewgabinecieczytopsychologa,czy
psychiatry,awpomalowanymnapewnoprzezdziecko
kubkuzgromadzonebyłozedwadzieściaróżnorakich
długopisów.Mojąuwagęnajbardziejprzykułoruszające
sięnabiurkuperpetuummobile.Poprzywitaniu
irozgoszczeniusięnarówniedostojnymfotelu,alenie
takbardzojakdoktora,poprosiłamo„wyłączenie”
tegodziadostwa.Ruchkulek,którewypełniały
toperpetuummobile,możekogośuspakajał,ale
napewnoniemnie.
Wizytazaczęłasięodwywiadupodobnegodotego
wszpitalu,alerozszerzonegoopytaniaostany