Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
samymsobąprychnęła.Lepiejwięc,żebynie
docierałydoniegożadneinformacje.
Tochybanormalne,żepanWacławsięinteresuje
zauważyłam.
Och,zabardzo.Ztejtroskijużzawiadujemoimi
pieniędzmi,szukamiopiekunek,niebawemcałkiemmnie
ubezwłasnowolni.takastetryczałaniejestem.
Doceniamwygodę,boniemuszęmartwićsięorachunki
czywynagrodzeniadlasłużby,alebezprzesady,dałam
palec,aonchcerękę.Alecoto,tonie.Przyjaciółnie
będziemidobierał.
Przytaknęłam,choćbezentuzjazmu.Niebyło
mitonarękę.Jużsamfakt,żepodjęłamsiędonosić
BabińskiemunaRoberta,byłmałokomfortowy,ateraz
jeszczepaniHaniawyraźniezabroniłamiwspominać
oRobercieswojemubratankowi.Zapewneniemiałaby
dlamnielitości,dowiedziawszysię,wjakimcelu
zostałamtuzatrudniona.
Mimowolnieprzełknęłamślinę.
Kluczeiportfelprzypomniałamsobie,sięgając
dokieszeniswetra.Jadziaprosiła,żebyprzekazać.
TeraztwojepodjęłapaniHania.Zawsze
zabierajzesobą,wychodzączpsami,bofurtkasię
zatrzaskujeibezkluczyniewejdziesz.Tujestzeszycik,
gdziemaszspisanepotrzebneinformacje,koddoalarmu
itakietam.
Czytowszystko?upewniłamsię.
Narazietak.Wrazieczegomamdzwoneczek.
PaniHaniauśmiechnęłasięszeroko,wysuwającrękę
wkierunkuszafki,naktórejdopieroterazzauważyłam
małysrebrnyprzedmiot.Kiedynimpotrząsnęła,
zadźwięczałzdumiewającogłośno.Znówprzełknęłam
ślinę.Zrozumiałam,żetakwłaśniezamierzamnie
przywoływać.
Mamzbytsłabygłos,bykrzyczeć,adomjesttaki
duży…wyjaśniła,ajaponowniezaczęłamsię
zastanawiać,czyabynieczytawmoichmyślach.
**