Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Toniebyłypsy.Tobyłydiabły.Tenstarszy,
przypominającytrochęsznaucerairzekomo
zniedołężniały,kiedytylkozobaczyłśnieg,zacząłtarzać
sięwnimtak,żeledwiegoutrzymałamnasmyczy.Ten
drugi,mniejszy,wtypieyorka,wyrywałsię,szczekając
naprzechodniów.Bałamsię,żeniedamradydotrzeć
znimidosklepu.Byłamprzeraźliwiegłodna,awdomu
niemiałamśmiałości,byprzedspacerem
zajrzećdokuchni.
Dwiesmyczezłączyłysięwjedną.Psyjeszczebardziej
sięprzeztowściekały,ajabyłambliskapłaczu.Nie
wiedziałam,jaksięnazywająijakmamnaniewołać,
żebyjejakośokiełznać.Wreszcietenstarszysięzmęczył.
Wykorzystałammomentirozplątałamsmycze.Odkryłam,
żemożnajeregulować.Udałomisięskrócićjenatyle,
żepsyszływmiaręspokojnieprzynodze.Pierwszy
sukces.
Kiedywróciłamdodomu,paniHaniastaławholu,
wyczekując.
Cotakdługo?spytała,alenaszczęścienie
domagałasięodpowiedzi.Figo!Fago!Niezmarzliście
zabardzo?Ktotowidziałtakiśniegzpoczątkiemmarca?
Wytrzemyłapeńki.Mówiłapieszczotliwie,ajawreszcie
siędowiedziałam,jakienosząimiona.FigoiFago.
Osobliwyzestaw.
Wytarłampsyiprzeszłamdojadalni,bynakryćstół.
PaniHania,pchającswójbalkonik,podążyłazamną,
instruując,wktórejszafceczegomamszukać.Obrusy,
zastawa,sztućce,kieliszki.Najgorzej,żenieczułamsię
pewniewdziedziniesavoirvivre’u.Pomyślałam,
żenajbezpieczniejbędzie,jeślizacznęodtalerzy,apotem
jakośpójdzie.
Trzy?zdumiałasięstaruszka,kiedyrozłożyłam
białe,zdobionezłotąobwódkąporcelanowenaczynia.
Kogośsięjeszczespodziewamy?
PaniSylwiaprzypomniałamzuśmiechem.Nie